Pokračování textu ze strany 25
… wroga, właściwości terenu i t. p. i przesłać jaknajszybciej zebrane wiadomości swojej głównej kwaterze, a w razie potrzeby poprowadzić zbadanym szlakiem własne siły na przeciwnika. Takich wywiadowców zwano w dawnej Polsce „zagończykami“, i Henryk Sienkiewicz przypomniał nam w swej „Trylogji” ów niezapomniany, bohaterski typ harcerza kresowego, tworząc wspaniałe postacie Wołodyjowskiego, który w umiejętności podkradania się pod czambuły tatarskie ustępował jedynie tylko nawpół zdziczałemu Ruszczycowi, lub Andrzeja Kmicica, co jak piskorz potrafił się wywijać z rąk Chowańskiego, a później wilczemi napadami znękał Bogusława Radziwiłła i świetną jego armję doprowadził do zupełnego rozprzężenia.
Istota służby wywiadowczej polega na zgodnem zharmonizowaniu dwóch czynników, to jest możliwie daleko posuniętej samodzielności z jaknajdalej sięgającą odpowiedzialnością, a więc wychodzi z zasady indywidualizacyi poszczególnego żołnierza w przeciwstawieniu do służby w szeregu, która, uwzględniając przedewszystkiem zgodność ruchów, dąży głównie do wyrobienia w nim sprawności maszyny. Ztąd też pierwszą zaletą wywiadowcy musi być zdolność szybkiego oryentowania się i również szybkiej decyzyi, gdyż w każdem niebezpieczeństwie myśl nasza powinna zawsze iść w parze z okolicznościami chwili bieżącej, i słusznie powiedział pewien wyższy oficer amerykański, dawny cow-boy i zasłużony pomocnik Roosevelta przy organizowaniu pułku „dzikich jeźdźców” ..text pokračuje