Pokračování textu ze strany 24
⁎ | ⁎ | ⁎ |
Została mi jeszcze do zdobycia kora brzozowa. Jej powierzchowne błony, odłupane i przechowywane w postaci skręconych zawijasów, palą się nawet przy największej wilgotności, w deszczu, mgle i wietrze. Udałem się ponownie do lasów, aby szukać brzozy. Było to wbrew mym przekonaniom, by ściągać tę delikatną skórkę z żyjących osobników, szukałem więc powalonych drzew i ten sposób odkryłem brzozową porębę. Drzewa widocznie zostały ścięte latem i nad całym miejscem unosił się zapach liści, które umierały wśród pełnego zielonego życia. Ów zapach właściwy był więdnącym kwiatom i wieńcom pogrzebowym spoczywającym po pogrzebie na cmentarzu. Z wycięć w leżących białych pniach i z pniaków spływał śliski sok drzewny, który krzepnął na ciętych powierzchniach. Ścinanie lasu o letniej porze przypominało mi natrętnie wiwisekcję - zabiegi operacyjne na żywych zwierzętach – i nie potrafiłem pojąć, dlaczego brzozowy gaj nie został ścięty w zimie, kiedy dusze drzew zanurzone są w głębokim śnie, są hibernowane przez chłód, mróz i ciemne styczniowe niebo, co jest zresztą sposobem znieczulania również w chirurgii ludzkiej. Pewnie drwale zmuszeni byli wykonać plan zdobywania brzozowego drewna, może tylko dlatego, że tak postanowił plan zdobywania produktu. A więc te dziewicze brzozy padły ścięte, liście zwiędły, wyschły, a nad słoneczną porębą wznosił się mdły zapach śmierci.
Może wycięli ten brzozowy gaj z uwagi na jakąś technologię, destylację i ekstrakcję składników tych białych pni, w których sok drzewny płynął pod wysokim ciśnieniem, może myśleli o pozyskiwaniu materii wspierającej wzrost czupryny. Nie byli świadomi tego, że najlepszym środkiem na to jest deszcz, najlepszą suszarką do włosów jest wiatr i że najważniejsza jest głowa jasna i czysta, z której cebulki włosów ssą życiodajny sok, lepszy od soku drzewnego.
Zdecydowanie bardziej do przyjęcia jest ścinanie drzew w zimie, niż podrzynanie żywych drzewnych organizmów napęczniałych sokami i żywicami i to w czasie, gdy niczego nie przeczuwające listowie rozmawia z podmuchami wiatru. A ten pilnie przeczesuje całe naręcza liści, głaszcze je i za ową czułość zbiera i unosi bąbelki tlenu. To letnie ścinanie drzew można porównać do mordowania niewiniątek, jednak w końcu, patrząc na obfite łzy drzew, spływające z zadanych im ran, wywnioskowałem, że te łzy zbierane są jako surowiec do wyrobu brzozowego szamponu. Zapomniałem wobec tego o czułości wiatru i o tlenie, który był ubocznym produktem czułości. Bowiem szampon ów służy do mycia kobiecych włosów. Toteż zaakceptowałem w jakiś sposób tę wiwisekcję młodych brzóz, ponieważ ich zanik posłużył sprawie tak wspaniałej. ..text pokračuje