Stránka:bw-tom9.djvu/117

Z thewoodcraft.org
Tato stránka nebyla zkontrolována

Obozowy ranek I już przy pierwszych uderzeniach bębenka i pierwszych tonach piosenki ukazują się z namiotów rozczochrane głowy małych leśnych harcerzy. Za pięć minut zaczyna się gimnastyka poranna. Obóz nagle jest pełen życia, cudowna zmiana łiryki w epikę, wszędzie pełno jest szczebiotania i hałasu. Przeciągamy sobie mięśnie i lekkim kłusem biegniemy do stawu. Śniade ciała tylko migną, kiedy chłopcy skaczą z wysokiej deski i z brzegu do wodnej toni, do wody, która w czasie zimnej nocy nie zdążyła się jeszcze ochłodzić. Spokój ducha opanował cały obóz. Chłopcy wracają do namiotów. Ciała osu- szyło im słoneczko. Przed śniadaniem została jeszcze poranna higiena i porząd- ki. Wszyscy cieszą się z powodu nadchodzącego turnieju koszykówki i trwają dyskusje, która drużyna zwycięży. Grupa niknie w cieniach leśnej Ścieżki. Przeżyłem takie ranki już wiele razy, 1 zawsze mam wrażenie wolnego zycia, szczęścia mojej dzikiej młodości. Czuję się oczyszczony nie tylko fizycznie. Cały kurz cywilizacji odpłynął gdzieś za ho- ryzont, do naszych zakurzonych mieszkań, do miejsc naszego ponownego powrotu. Idę ścieżką za grupą chłopców i wiem, że znów dotknąłem światła życiowej siły, czarodziejskiej różdżki poznania sensu wszystkiego koło nas, wielkiej tajemnicy Stwórcy, której nie można słowami wyrazić. Czyste niebo spogląda na nasz obóz. Rozpoczyna się piękny dzień. Josef Bláha — Reśetlák opracował Wayseeker 115