Stránka:bw-tom9.djvu/87

Z thewoodcraft.org
Verze z 12. 11. 2020, 15:17, kterou vytvořil Keny (diskuse | příspěvky) (→‎Nebylo zkontrolováno: Založena nová stránka s textem „Głód pod gwiaździstym skłonem kompletnym horrorem. Nawet dobrze wytrenowana Gudrun z górskiego południa Niemiec jest zirytowana: „Tutaj jest ostr…“)
(rozdíl) ← Starší verze | zobrazit aktuální verzi (rozdíl) | Novější verze → (rozdíl)
Tato stránka nebyla zkontrolována

Głód pod gwiaździstym skłonem kompletnym horrorem. Nawet dobrze wytrenowana Gudrun z górskiego południa Niemiec jest zirytowana: „Tutaj jest ostrzejszy reżim podróżowania niż w Alpenvereinu - w Wspólnoalpejskim związku”. W trzy godziny później grupa dociera wśród kamienistej krainy do pustyn- nego ogrodu: w soczystej zieleni między różowymi krzewami i rozsadą gruszy stoją wyrośnięte figowce, orzechy i brzoskwinie, które przynoszą bogaty owoc. Takie małe rajskie miejsca ciągną się wzdłuż Góry Synaj. Wszystkie są uprawiane przez beduinów, którzy utrzymują szeroko rozgałęziony system nawadniający. Tylko oni znają źródła wodne 1 oazy. Podróżujący padają ze zmęczenia na swoje karimatki. Zostaje rozbity nocny biwak. Poszczący oczekują z niecierpliwością na kolację — samo obieranie ziemniaków i cukini stanowi uspokajające działanie, bowiem podany zostanie tylko wywar z tych jarzyn. Podróżnicy „żują” łykami, i to zupełnie świadomie, jak poleca kierująca postem Christine, Nawet później wzniecone obozowe ognisko nie zadziała na podniesienie humorów - poszczenie widocznie osamot- nia człowieka. Wszyscy idą wcześnie spać. Księżyc świeci tak jasno na wysokim, bezchmur- nym firmamencie, iż jego światło odbija się na gładkiej powierzchni skał i same gwiazdy bledną w świetle. Powietrze pachnie po habaku czyli bazylii i saatorze czyli tymianie. Tyle piękna, ciszy, samotności - poszczący wzdycha teraz głęboko i spokojnie zasypia. Pewnie chodzi tu o stale w literaturze powtarzaną postną euforię, która o dwa dni później wynosi lekkim krokiem na 2285 metrów wysoki masyw Mojżeszów. Ostatni etap, z tak zwanego Eliaszowego obszaru wyżynnego o budowie płytowej, oddzielonego od otaczającego terenu 2000 granitowymi schodami aż po wierzchołek, zostanie pokonany w szybkim tempie. Teraz jest wszystko jasne: dla czegoś wprawdzie wielkiego, świętego, nie mogło by być nie umiejscowione w magicznym miejscu, jakim jest właśnie ono, przede wszystkim kiedy słońce zachodzi i wieczna pustynia tonie w różowo- niebieskim świetle. Lecz akurat teraz wybucha pomiędzy poszczącymi różnica poglądów na temat stylu całej wycieczki. Peter, obeznany w postnych zmaganiach, mniema, iż jest to ostatnia wspólna wycieczka. W ciągu jednej takiej postnej tury wisiał na stromych ścianach Dolomitów i na obecnej wycieczce chciał przede wszy- stkim „milczeć i medytować”. Zatem obecne panie gawędzą na tym szalonym Mojżeszowym masywie, jakby były na wieży widokowej w hannowerskim 85