Stránka:bw-tom13.djvu/27

Z thewoodcraft.org
Verze z 18. 3. 2021, 23:23, kterou vytvořil Keny (diskuse | příspěvky)
(rozdíl) ← Starší verze | zobrazit aktuální verzi (rozdíl) | Novější verze → (rozdíl)
Tato stránka byla ověřena


Pokračování textu ze strany 25

Nazbierałem mnóstwo kory brzozowej i niosłem ten materiał palny do swojego obozu. Kora była szorstka w dotyku, ale jednocześnie była delikatną skórą drzewa. Moje palce były pokryte białym pyłem, który nadaje brzozom poetycznego wyglądu. A potem urżnąłem gładką leszczynową rózgę, na jej końcach, w nacięciach, luźno przymocowałem rzemyczek, a więc wszystko było przygotowane do rozniecania ognia.

Jeszcze sucha trawa. Tej było wiele na porębach w czasie babiego lata, była wysuszona i złocista, chociaż nie każdy jej gatunek stosowny jest do użycia w obrzędzie, który miał się zacząć.

Stanąłem na skraju lasu, ponieważ przyszło mi na myśl wspomnienie o indiańskich kobietach, które schodziły z gór na granice błoni.

Przede mną rozpościerała się w dal niezmierzona kraina. Nieskończone łany ściernisk, których uprawne trawy nie nadawały się do rozniecania ognia. Łany zaoranego pola bez polnych dróg, bez dróżek i ścieżek na łąkach, pastwiska ogrodzone drucianym płotem zasilanym prądem elektrycznym, kraina pozbawiona miedz i bezkresna, bez macierzanki, bez groszku pachnącego, bez goździków. Jesienna kraina posypana białym sztucznym nawozem, jak ośnieżona. Przebrnięcie przez tę krainę było możliwe tylko po wyznaczonych drogach, zwykle wyasfaltowanych i pozbawionych szpalerów drzew. Zamiast nich plenił się łopian, piołun, bylica pospolita, rumian i serdecznik. Po rowach wzdłuż szosy rozrosły się te zioła do rozmiarów skrzypu z geologicznej epoki karbonu. Dobrze im służyły tlenki ołowiu i siarki oraz sztuczne nawozy. Krainę tę można było przebyć tylko pojazdem z silnikiem spalinowym, była bowiem nie do pokonania dla ludzkich nóg. W tej krainie zastosowana została bezmyślna metoda agrotechniczna uprawy z sowieckich kołchozów. Nigdzie nie zobaczyłem ptaszka lub innej żywej istoty. Z rozoraniem miedz znikły z pól i łąk remizy – tereny celowo obsadzone przez starych gospodarzy drzewami, krzewami czy wysoko wyrastającymi roślinami zielnymi stanowiącymi schronienie dla zwierząt i ptaków, zwłaszcza w okresie zimowym.

Odwróciwszy się więc od wolnej krainy, skierowałem swoje kroki w kierunku lasów, strumieni i ścieżek, po których chodzi zwierzyna a w nocy światło księżyca. Między skałami zabarwionymi słońcem i zmrokami na kolor fioletowy i różowy rozprzestrzeniał się spadzisty step Skały Przypomnieńskiej. Tutaj, wiosną, w kwietniowym wietrze kiwają się kwiaty zawilca płowego. Kiedy ich włochate główki plonów rozpadną się i zostaną ..text pokračuje