Wywiad przeprowadzony przez Penny Bott z Leonardem S. Clarkiem 20 stycznia 1975 roku, 5 dni po jego 83. urodzinach, w jego domu w Greenwich.
Clark
Prosiłaś mnie, abym opowiedział kilka pierwszych doświadczeń z mojego życia. Dla mnie najbardziej niezwykłym faktem, oprócz tego, że miałem wspaniałego ojca i cudowną matkę, wspaniałych braci i cudowne siostry, był czas, kiedy pan Ernest Thompson Seton przeprowadził się do Cos Cob.
Pan Seton się jako chłopiece urodzil w Anglii. W wieku około dwudziestu lat został pisarzem. Jego ojciec nie chciał, żeby był pisarzem, ponieważ uważał, że nie ma w tym przyszłości.
Zatem pan Seton wymknął się z Anglii, udał się do Kanady i zmienił nazwisko. Zamiast używać własnego imienia Ernest Seton Thompson, użył nazwiska Ernest Thompson Seton, a pierwsze książki, które napisał, zostały napisane i opublikowane dzisiaj w imieniu Ernesta Thompsona Setona.
W 1900 roku pan Seton wraz z żoną – córką wówczas nienarodzoną – przybył do Cos Cob i kupił części trzech gospodarstw, z wylotem na Orchard Street w Cos Cob. Wzniósł wokół swojej posiadłości ogrodzenie z drutu, a przy wejściu do swojego domu, który znajdował się przy Orchard Street, miał dwie duże żelazne bramy.
Bott
To jest teraz własność Pomerance, czy ta, która nazywa się Pomerance?
Clark
To dzisiejsze Pomerance, łącznie z ziemią należącą do ich rodziny. W rzeczywistości posiada go dwie lub trzy gałęzie rodziny."
On zbudował tę bramę i ktoś - i szczerze i uczciwie mówię, że to nie byłem ja - więc ktoś namalował na tej bramie wszystko, co możliwe, czego na takiej bramie nie powinno być. To było w 1902 roku.
Chodziłem wtedy do szkoły w Cos Cob. To nie była wówczesna szkołą obecną, ale szkołą w pobliżu centrum Cos Cob. I pamiętam wyraźnie pana Setona, jak przyjechał wiosną 1902 roku i zaprosił nas, starszych chłopców – a kiedy mówię starszych chłopców, w 1902 roku miałem dziesięć lat – abyśmy przyjechali do jego posiadłości na obóz.
Pamiętam bardzo wyraźnie, że nas, około dziesięciu, dwunastu osób – niektórzy twierdzą, że było to siedemnaście, ale nie sądzę, żeby była to aż taka liczba – podczas naszych wakacji wielkanocnych pojechaliśmy do posiadłości pana Setona. Pamiętam dokładnie, że kazano nam zabrać ze sobą koc, abyśmy mogli tej nocy spać w namiocie.
Pamiętam, że gdy szliśmy w górę, przeskakiwaliśmy przez potok i pamiętam wyraźnie, że na początku roku, pod koniec zimy, strumyk był pełen wiosennych wezbrań. Pamiętam, że mój koc spadł do strumyka, kiedy przez niego przeskakiwałem, więc tej nocy nie miałem żadnego koca, żadnego suchego koca, na którym mógłbym spać. Pamiętam, że pan Seton rozbił jeden namiot a teraz użyłem złego słowa namiot, bo tak naprawdę było to indiańskie tipi. Prawdziwe indiańskie tipi, które Seton kupił gdzieś od Indian i przywiózł ze sobą do swojego mieszkania, które nazywał Wyndygoul.
Pamiętam, że pan Seton miał ogrodnika i zarządcę swojej posiadłości, pana
Johna Hansena. A pan
John Hansen miał w pobliżu mały namiot – był namiot, a nie indiańskie tipi – był z boku, służył jako kuchnia. I miał on służyć jako stróż nad grupą chłopców, którzy tam byli. Pamiętam, że wieczorem pan
Hansen rozpalił duże ognisko przed naszym namiotem, w miejscu, które zostało uprzątnięte, aby można było tam rozpalić ognisko.
Bott
Czy znajdowałiśće się w pobliżu strumienia, czy nad miejscem, gdzie dziś znajduje się staw?
Clark
Tak. Więc pytaś się o staw.
Bott
Możecie do mnie też o nim coś powiedzieć.
Clark
Pan
John Hansen był dla nas nie tylko stróżem, ale także wykonawcą dla pana Setona. Położył drogę i zbudował tamę. Zatem pan Seton kazał zbudować tamę na stawie. Wcześniej był to po prostu płynący strumyk. A nasz obóz znajdował się tuż na lewo od tego stawu, naprzeciwko górnej części posiadłości pana Setona. Jeśli dzisiaj tam pójdziecie, zobaczycie mały kawałek ziemi – och, nie może on mieć więcej niż czterdzieści metrów kwadratowych – który jest wyrównany. Na tym małym skrawku ziemi pan Seton miał pierwsze obozowisko i tam było teź pierwsze ognisko, wokół którego siedzieliśmy gdy pan Seton opowiadał nam historie.
Pamiętam, że tej pierwszej nocy – wszyscy byliśmy młodzi i nigdy wcześniej nie byliśmy poza domem – och, co powiem, o dziesiątej w nocy ktoś wstał i może miałem palec w cieście i ponownie rozpaliliśmy ogień. Pan Seton udał się za jezioro, gdzie znajdował się jego osobisty dom, i usłyszał, jak podskakiwaliśmy i wrzeszczeliśmy, oraz zobaczył płomienie wydobywające się z jego domu. Więc przyszedł i powiedział nam, że powinniśmy wszyscy wrócić do naszego tipi i wszyscy powinniśmy wrócić do snu, i został z nami tej pierwszej nocy, abyśmy nie wdali się w psikusy małych chłopców, które były tak powszechne, że to robimy.
Bott
Czy ogień palił się przez całą noc?
Clark
Płomienie przygasły, ale węgle świeciły jasno przez całą noc. Były to duże polana, które ułożono, więc oczywiście podtrzymywały ogień w nocy. Ale został z nami i tak spaliśmy – tyle, ile spaliśmy. Nie powinienem używać słowa spał. Chyba powinienem był powiedzieć, że zostaliśmy na całą noc; nie spaliśmy zbyt wiele. Ale to był pierwszy obóz i byliśmy pierwszymi chłopcami, których pan Seton miał u siebie o imieniu Wyndygoul.
Bott
Teraz pozwól, że cię o to zapytam. Kiedy przyszedł do szkoły, aby zapoznać się z młodzieżą, która malowała jego bramę i być może zasugerować im przyjaźń, co wam powiedział o tym obozie? Jaka była szczególna magia, która sprawiła, że odeszliście?
Clark
Och, opowiadał nam wspaniałe historie o Indianach. I proszę pamiętać, że pan Seton był wtedy młodym mężczyzną. Należy pamiętać, że był to imponujący mężczyzna. Nie wiem dokładnie, ile miał wzrostu, ale z pewnością miał ponad sześć stóp wzrostu i był silną osobowością. Weź również pod uwagę, że był doskonałym gawędziarzem. I tak, kiedy opowiadał nam historie o tym, jak Indianie walczyli, jak się skalpowali i dlaczego, przeszły nas ciarki po plecach. Kiedy więc zaczął mówić, przykuł naszą uwagę. Ale nie tylko dlatego był dla nas interesujący. Byliśmy zafascynowani tym, co nam mówił. Och, to było wspaniałe przeżycie.
"Ci, którzy nigdy nie spotkali pana Setona, nie zrozumieją, jaką był urzekającą osobowością. Krótko mówiąc, przyciągnął uwagę publiczności, a potem ją trzymał... Nikt nie biegał, nikt nie wychodził, nikt nie podpierał głowy, nikt się nie dąsał. Kiedy mówił, nasza uwaga była całkowicie skupiona na panu Setonie.
Bott
Czy powiedział wam: „Oto teraz są Indianie i trzymali się takich ideałów i prowadzili zdrowe życie? Czy teraz chcecie tego spróbować?” Czy to było coś w tym rodzaju?
Clark
Tak, to właśnie zrobił. Nie lekceważył Indian. Nie, nie, nie. Mówił o Indianinach jako o wyjątkowych osobowościach; ludzie, którzy, jak powiedziałaś, po prostu żyli na zewnątrz. Dla siebie nawzajem. W słowach, które wypowiedział na temat Indian, nie było nawet cienia złośliwości. Byli to po prostu ludzie, którzy całe życie żyli poza domem.
A potem opowiedział nam wspaniałe historie, niektóre z nich, które można przeczytać w jego wczesnych książkach. Opowiadał nam te historie. I oto on, ten wielki, wielki mężczyzna, z ogniem płonącym wysoko, a my, chłopcy, siedzimy wokół i on opowiada te historie, podczas gdy dreszcze przebiegają nam po plecach, gdy słuchamy tego typu rzeczy. Było to najwspanialsze przeżycie, jakiego mógł doświadczyć jakikolwiek chłopiec na świecie. A potem niezwykła rzecz, którą nam powiedział, dotyczyła zasad fair play i tego, aby nigdy nie kłamać. Patrzył z góry na osobę, jeśli powiedziałeś kłamstwo, nawet jeśli było to drobne kłamstwo. Nauczono nas zawsze mówić prawdę.
A potem, gdy pierwsza obóz dobiegał końca, zapytał nas, czy latem wrócimy na obóz. To był po prostu pierwszy obóz… Przyjechaliśmy w sobotę, zostaliśmy na jedną noc, a do domu wróciliśmy w niedzielę. A potem zaprosił nas, żebyśmy przyjechali latem.
Cóż, wtedy przyjechaliśmy, latem. Potem ułożył plany dotyczące tego, co mieliśmy zrobić. Przepłynęlibyśmy jezioro. Do przepłynięcia jeziora było jakieś, och, może sto jardów. A potem wpoił nam w pamięć nie tylko zasady fair play, ale także sytuacje, w których rywalizowaliśmy między sobą. Organizowaliśmy więc wyścigi, podczas których doszło do czegoś, co nazwał zamachem stanu. Zamach stanu był piórkiem, piórkiem, które mogliśmy włożyć we włosy lub wpiąć, a jeśli poszło nam szczególnie dobrze, w górnej części pióra znajdowała się mała biała nitka, którą on założył, i to było wielkie wspaniały wyczyn. I tak nas uczono…
Bott
To jest jakieś indiańskie określenie?
Clark
To jest indiański coup. Mam za to, że w angielskim jest pisane C-o-u-p.
Bott
Czy Indianie też tak robili? Czy organizowali konkursy i zdobywali pióra?
Clark
Och, tak. S pewnością to Indianie robili. Liderem był ten, który miał największą liczbę
coupów.
Potem wytyczył na swoim podjeździe dystans stu yardów i robiliśmy wyścigi na sto yardów. I odbyło się dwadzieścia dwa wyścigów. A wyścigi na jedną milę organizowaliśmy podobne, wokół jeziora, przez część co miała jedną milę. Latem rozwinął to, co zaczął wiosną, i świetnie się bawiliśmy.
A potem w następnym roku zaprosił nas ponownie, i wszystko się dalej rozrosło i przyszli wszyscy chłopcy z Cos Cob. A potem pan Seton pomyślał, że byłoby dobrze, gdybyśmy utworzyli sczep, więc nazwał nas sczepem Indian Sinawoy i takk wszystko zostało załatwione. Wybraliśmy nie osobę na prezydenta, wybraliśmy osobę na wodza. I mieliśmy małą skarbonkę, żeby kupić małe rzeczy. Nie wiem, co to było, może każdy z nas wrzucił po dziesięć centów lub coś w tym rodzaju. A ta osoba, która była skarbnikiem, była strażnikiem wampumów. A potem ten, który był najszybszym biegaczem, był stał się szampionem w biegu na milę.
A potem przedstawil nam inną grę, która zawsze nas bardzo interesowała i po prostu uwielbialiśmy w nią grać. Miał torbę, zwykłą torbę na paszę wypełnioną sianem; a na boku worka wypełnionego sianem narysowano serce. I jeden chłopiec został wybrany na jelenia. Wziął tę torbę i niósł ją, i miał dziesięć minut przewagi. Najpierw pan Seton ciął papier, a jeleń zabierał go ze sobą i zostawiał ślad. A dziesięć minut później myśliwi podążą tropem. Cóż, rozwinęło się w wiele interesujących rzeczy.
Bott
Clark
Bott
Clark
Jeleń poszedł dalej i zostawił ten ślad papieru. Ale wtedy pan Seton odrazu zrozumiał, gdzie popełnił błąd, ponieważ jedną z rzeczy, których nas nauczył, było nie naruszanie zasad i nie zostawiać papierów ani innych rzeczy w lesie. Więc kupił starą parę butów i zlecił kowalowi wykonanie małej żelaznej formy przypominającej ślad jelenia i przymocowanie jej do podeszwy butów. I tak jeleń, który został wybrany na jelenia, zakładał te buty po pierwszych kilku dniach, a potem biegł, a my musieliśmy podążać za śladami. Cóż, mieliśmy mnóstwo zabawnych rzeczy, które robiliśmy. Na przykład, kiedy po raz pierwszy mieliśmy kawałki gazety jako ślady, ten, który był jeleniem, zabierał gazetę nad strumyk i zostawiał ją nad strumykiem. I potem wrzucał gazetę do strumyka, a ona spływała i oczywiście w ten sposób znikały ślady jelenia.
Bott
Clark
Oczywiście. A potem to samo stanie się, gdy założymy te buty. Jeleń szedł do miejsca, gdzie było dużo skał, gdzie nie byłoby ich… Dotarłbyś na zbocze wzgórza, gdzie było dużo skał, a w Wyndygoul było ich mnóstwo. Szlak zostałby utracony. Cóż, wtedy sześciu, ośmiu lub dziesięciu chłopców, którzy byli myśliwymi, poszłoby tropem, a on, który był jeleniem, ukryłby tę torbę, och, może gdzieś w krzakach, tą częścią, która wskazywała serce w kierunku śladu, i wtedy on, który był jeleniem, odchodził i ukrywał się. I tak do myśliwych należało podążanie tropem, najpierw podążanie za papierem, potem za śladami w ziemi, aż dotarli do miejsca, w którym jedna osoba zobaczyła jelenia, a on zawołał „Jeleń”.
A kiedy zawołał „Jeleń”, było to miejsce, gdzie pan Seton dostarczał łuki i strzały, a myśliwi próbowali zastrzelić jelenia. I myślę, że każdy z nich miałby jeden lub dwa strzały lub coś w tym rodzaju. Jeśli nie trafili jelenia w serce, jeleń uciekł i gra toczyła się od nowa. Jeśli jeleń został postrzelony w serce, jeleń został zabity i teoretycznie chłopiec, który był jeleniem, był martwy. To była straszna rzecz dla tej osoby. Osoba ta, w pozostałej części obozu, stwierdziła, że o ile nie została usprawiedliwiona, nie może grać w żadnym meczu. Musiał posprzątać obóz. Był martwy. Nie mógł grać w meczach. Nie mógł biegać. Nie mógł nic zrobić. W dzisiejszym języku był tylko woźnym w obozie. Musiał to posprzątać, zdobyć drewno na opał, rozpalić ogień i tak dalej.
Bott
Clark
Dopóki nie został przeprosiny. Teraz w nocy pan Seton rozpalał wielkie, huczące ognisko, a my siadaliśmy wokół tego ogniska, a pan Seton opowiadał nam wszystkie wspaniałe historie.
Bott
Czy on nazwał to powwow, czy…
Clark
Powwow, indiańskie powwow. Siedzieliśmy, a on opowiadał nam historie o cudownym jeleniu, który dzisiaj odszedł, o tym, jak się ukrył i jak uciekł, a żaden myśliwy nie złapał tego jelenia, był takim wspaniałym jeleniem. A tu był pan Seton, a tak na marginesie, jego indiańskie imię brzmiało Czarny Wilk. I oto on, ten wielki, wielki mężczyzna, opowiadający nam te wspaniałe historie. I mówię prawdę, kiedy mówię, że pryszcze po prostu schodziły nam po plecach, jak on opowiadał te historie.
Bott
Clark
A potem mówił, że ten Indianin nie żyje. Nie żyje, chłopiec, który tęsknił za jeleniem rzeczy w tym sęsie. Cóż tam, był martwy. Albo chłopiec, który niósł torbę, a torba została postrzelona, nie żył. I tak kilku chłopców wyszło, zaniosło go do środka i położyło na ziemi przed panem Setonem, a on nie żył.
A pan Seton mówił wtedy: „No cóż, teraz będziemy głosować i zobaczymy, czy przywrócimy go do życia, czy nie. Wszyscy, którzy chcą go przywrócić do życia, co możemy zrobić, aby go przywrócić do życia?” I tak, jedną z rzeczy, które robiliśmy, było to, że ośmiu lub dziesięciu z nas stało w szeregu z rozstawionymi nogami, a ten, który był martwym jeleniem, musiał przejść przez nasze nogi. I możesz sobie wyobrazić tył chłopca, przez który przechodzi. Gdy przechodził, wszyscy uderzali go w tył i to była jego kara. I coś takiego zostało zrobione, i tak następnego dnia znów ożył i mógł znowu być jeleniem, albo znowu mógł być jednym z myśliwych.
Bott
Jak został wybrany na jelenia?
Clark
No jak powiedzieć, to był zaszczyt być jeleniem i wszyscy chcieliśmy być jeleniem, a pan Seton zmieniał się, abyśmy wszyscy mieli szansę być jeleniem i tym podobne. Ale w nocy i to jest najważniejsza część nauczania pana Setona, kim jesteśmy, uczono nas, że nigdy nie kłamiemy. Nigdy nie kłam. To była jedna z „najważniejszych” rzeczy. Załóżmy, że uczestniczyliśmy w wyścigu i ty zostałeś zwycięzcą wyścigu, a ja w pewnym sensie walczyłem z tobą i powiedziałem, że jestem obok ciebie, ja też byłem jednym ze zwycięzców. Ktoś jednak musiał wygrać wyścig i wszyscy musieli dojść do wniosku, kim jest ta osoba.
A drugą rzeczą była uczciwość we wszystkich twoich działaniach. Do czegokolwiek zostałeś wybrany, powinieneś robić to najlepiej jak potrafisz. Dzięki jego szkoleniu otrzymaliśmy najlepszy trening, jaki mogli mieć chłopcy w wieku nastoletnim. Wszystko, czego nas uczył, przez cały czas opierało się na najwyższych podstawach zasad.
Bott
W jakim wieku byli chłopcy, którzy przyszli w ciągu pierwszych trzech lat?
Clark
Jakiego wieku? No, ja miałem dziesięć lat i było tam kilku chłopców, którzy byli ode mnie trochę starsi, i było kilku chłopców, którzy byli trochę młodsi. Powiedziałbym, że od ósmego do dwunastego, trzynastego lub czternastego.
I wybraliśmy wodza naszego szczepu. Byliśmy szczep. Nie byliśmy tylko grupą chłopców. Byliśmy szczepem mającym wodza i wybraliśmy osobę, która miała być wodzem. Pamiętam chłopca o imieniu
Harold Ferris, który był trochę starszy ode mnie. Duży, silny chłopiec, idealny chłopiec w każdym znaczeniu tego słowa. Był pierwszym wodzem szczepu, pierwszym wodzem, jakiego miał ten sczep. Ale wszystko, czego nauczył nas pan Seton, miało coś wspólnego, gdy patrzę na to teraz i gdy patrzę wstecz przez lata, z rozwojem wspaniałych młodych mężczyzn, w każdym znaczeniu tego słowa. Podczas gdy my dobrze się bawiliśmy, w rzeczywistości on uczył nas tego, co właściwe w życiu. Cóż, to było w 1902 roku; i w 1903 mieliśmy kolejny obóz, a w 1903…
Bott
Clark
W Wyndygoulu. Wszystko to znajdowało się na tym samym terenie. Rozbili kolejny namiot. Jego ludzie na posiadłości wyrównali nieco większy wynik.
Bott
Czy musiałeś za to zapłacić?
Clark
O nie, nie było żadnych opłat. Nie, nie, nie było żadnych opłat.
Bott
Czy on też zapewnił jedzenie?
Clark
Zapewnił jedzenie. Każdy z nas miał przynieść po jednej rzeczy i coś ze sobą przyniósł, ale tak naprawdę najwięcej dostarczył pan Seton.
W drugim roku obóz powiększył się. Była grupa z Greenwich, która o tym słyszała. Widzisz, na początku byliśmy chłopakami z Cos Cob, a potem pan Seton zaprosił do nas grupę z Greenwich. To czyniło sytuację znacznie bardziej interesującą, ponieważ w wyścigach chłopcy z Greenwich rywalizowali z chłopcami z Cos Cob, a we wszystkim, co robiliśmy, rywalizowaliśmy.
Bott
Teraz byliście szczepem Sinawoy. Kim oni byli, ci z Greenwich? Czy oni też miali swój sczep?
Clark
Tak, oni też miali swój szczep. Nazwa w tej chwili wyleciała mi z głowy. Ale oni też byli szczepem i byli to twardzi chłopcy, ci którzy przyjechali z Greenwich. Mam na myśli, że podczas wyścigów musieliśmy mocno biec. A kiedy polowano na jelenie, było może pięciu zastępców szczepu z Cos Cob i pięciu z Greenwich, którzy polowali na jelenie.
Potem pan Seton zaczął dawać nam te pióra, abyśmy przyczepili je do głowy, aby przykleiły się do opaski, która krążyła, jeśli zrobiliśmy coś wybitnego. Najłatwiejszym sposobem na zdobycie pióra było przepłynięcie jeziora. Dla nas, chłopców, była to po prostu łatwa rzecz. Wszyscy kąpaliśmy się w stawie i było w porządku. Ale widać, dlaczego miał to na myśli. Jeśli chłopcy pływali kajakiem – a on je dostarczył, a my mieliśmy kajaki, kajaki z kory brzozowej – jeśli płynęliśmy kajakiem, a czółno się przewróciło, chciał mieć pewność, że każdy chłopiec potrafi pływać. Jeśli nie miałeś odwagi przepłynąć jeziora, nie mógłbyś wziąć udziału w żadnej z rzeczy, które robiliśmy w jeziorze.
W drugim roku naszego pobytu urządził tak zwane polowanie na jesiotry. O ile pamiętam, była to po prostu kłoda długa na około sześć stóp; i trzech chłopców: jeden do kierowania, drugi do wiosłowania i jeden z harpunem. Harpun został dostarczony przez pana Setona. To był po prostu drewniany kij z żelaznym kolcem na końcu, a jesiotr był po prostu drewnianym kijem. Jesiotra wypuszczano na środek jeziora. Jedna grupa, trzy osoby w kajaku lub łódce, wypływała z jednej strony, a trzy z drugiej. Oboje wiosłowaliśmy, próbowaliśmy go wciągnąć i zabrać z powrotem do miejsca, z którego przyszliśmy. Było to niezwykle interesujące i świetnie się przy tym bawiliśmy. Następnie pan Seton nauczył nas…
Bott
Przypuszczam, że uczył was pływać kajakami, wiosłować i…
Clark
Widzisz, wszystkie rzeczy, które uważaliśmy za zabawne, miały ku temu jakiś zasadniczy powód. Nauczył nas pływać kajakiem, nauczył nas pływać, nauczył nas biegać. A potem dostaliśmy pióro, dokonalibyśmy
coup, gdybyśmy mogli przebiec sto yardów lub zrobić te wszystkie różne rzeczy, których nas nauczył. I tak mieliśmy rozwój życia, właśnie w czasach, gdy chłopcy rozwinęli naszą mentalność i rozwinęli nasze ciała w najlepszy możliwy sposób. A kiedy grupy przybyły z innych miejsc w okolicy, konkurencja wzrosła.
Ale największa rzecz wydarzyła się w 1904 roku. Mówiłem, że zaczęliśmy w 1902 roku, a rozwinęliśmy się w 1903 roku. Pan Seton był członkiem Camp Fire Club of America i w 1904 roku zaprosił Camp Fire Club of America do spędzić letnie wypady u niego w Wyndygoul i mieć coś interesującego dla tych bardzo miłych mężczyzn. Pamiętam, że był tam pan Abercrombie z Abercrombie and Fitch. Pamiętam, że było tam kilka wielkich nazwisk wielkich ludzi z Nowego Jorku, ze świata sportu.
A wśród ludzi, którzy przybyli do tego pierwszego obozu, był Anglik, Sir [Robert S.S.] Baden-Powell. Przyszedł i dla rozrywki pan Seton kazał nam, chłopakom, organizować wyścigi i, och, robić wszystkie rzeczy wokół obozu. Zapoluj na jelenie, przejdź się po lesie, w którym uczył nas nazw drzew, i powiedz ludziom, jakie to były rodzaje drzew.
A wspaniałą rzeczą był Sir Baden-Powell, który przyjął pomysł, który pan Seton zaczął w Cos Cob, z powrotem do Anglii. A kiedy wrócił do Anglii, pomyślał, że to taki wspaniały pomysł, że zaczął tam robić to samo.
Ale tutaj, nazywano nas Indianami Setona, ale jak on brał udział w wojnie burskiej, nazywał ich skautami. Zatem ruch skautowy, który jest dzisiaj po całym świecie – myślę, że są dzisiaj praktycznie w każdym dobrym kraju na świecie – przyszedł do nas z powrotem z Anglii.
A potem pamiętam, jak pewnego wieczoru siedziałem przy ognisku i pan Seton opowiedział nam o ruchu skautów i zasugerował, abyśmy zmienili nazwę z Indian Woodcraft, jak nas nazywano, na Boy SCouts. I tak pierwszymi skautami w Stanach Zjednoczonych była grupa w Cos Cob. Byliśmy absolutnie pierwsi. Pierwszych pięćdziesiąt numerów było zarezerwowanych dla takich ludzi jak pan Abercrombie, pan [Daniel C.] Beard, pan Seton i wszystkie te wybitne osobistości. Ale dla nas, skatów, zaczynały numery od pięćdziesięciu. Nie jestem pewien, jaki był mój numer, ale wydaje mi się, że pięćdziesiąt siedem. Ale byliśmy pierwszą grupą skautów w Stanach Zjednoczonych, pod przywództwem pana Setona.
No i do tego czasu, od roku 1902, kiedy to się zaczęło, do roku 1910, kiedy zostaliśmy skautami, pan Seton rozwijał książkę. Ta książka miała tytuł
„Zwój kory brzozowej” i zawierała listę rzeczy, które można zrobić, aby dostać za to pióro.
Bott
Czy ten „Zwój kory brzozowej” już był drukowany, kiedy ci go dał?
Clark
Tak. Głupio, że nie mam żadnego, ale wiem, że w mieście Greenwich jest kilka osób, które mają oryginałny „Birchbark Roll”, a niektórzy też późniejsze wydania. Ale ja myślę, że gdzieś tutaj będzie jeden lub dwa egzemplarze pierwszego wydania.
Bott
W porządku. Wydaje się więc, że publikacja tej książki i założenie organizacji miały miejsce w tym samym czasie.
Clark
Zgadza się, wydarzyło się to jednocześnie. Z biegiem czasu, w ciągu tych dziesięciu lat, powstały też inne sczepy. O ile wiem, jeden lub dwa szczepy pochodziły z Nowego Jorku.
Bott
Czy oni byli Woodcraft Indians albo Boy Scouts?
Clark
Oni byli póżniej
Boy Scouts. Tak, ale niektórzy zanim zostali skautami, byli też Woodcraft Indians, ale nie było ich zbyt wielu. Ale przypominam siebie, że była jedna konkretna grupa, która przybyła skądś z New Jersey. Myślę, że odrazu z miasta Jersey, ale nie jestem tego pewny, a byli świetnymi sportowcami. Zdecydowali się do nas pzyjechać a wiem, że mieliśmy wspólne wyścigi. O, jak to było inspirujące. Jak to, co około tego musieliśmy załatwić i to jak trenowaliśmy po to.
Moge pokazać ci rezultat naszego treningu na siebie. Nigdy nie paliłem. Pan Seton nam tak powiedział i myślę, że powodem, dla którego tak dużo nam o tym mówił, było to, że nie chciał w lesie zapałek ani ognisk w lesie. Och, to była ta najgorsza rzecz, jaką można było zrobić, podpalić las. Przekonał nas, jak głupio jest palić, i sądzę, że około pół tuzina z nas, pierwszych Indianów Setona, przeszło przez życie nigdy nie paląc. O tak, kiedy byliśmy chłopcami, od czasu do czasu paliliśmy jedwab kukurydziany, ale mówiąc poważnie, nikt z nas nigdy nie palił, a rozwój naszych ciał był po prostu rozwojem idealnym.
Tam byliśmy na świeżym powietrzu, biegaliśmy w wyścigach, spaliśmy w nocy na słomie z kocem wokół siebie i uczyliśmy się wspaniałych rzeczy, dobrych rzeczy na całe życie, a nic bez wartości. Nie było ostrych słów; nie było żadnych przekleństw. Przeklinanie było jedną z rzeczy, których po prostu się nie robiło. Był to wspaniały, wspaniały trening.
Bott
Czy dobry stan zdrowia swojego ciała przypisujesz temu początkowi, który miałeś jako chłopiec?
Clark
Jak już mówiłem, została nas już tylko czwórka i kiedy się spotykamy, rozmawiamy jak dobremu zdrowiu cieszyliśmy się przez całe życie. I mówimy też o zdrowiu tych, którzy już zmarli. Niektórzy zginęli. Kilku naszych młodych ludzi zginęło podczas pierwszej wojny światowej, bardzo młodo. Widzisz, to wszystko przyniosło skutek, ale szkolenie, które odbyliśmy, było znakomite w każdym znaczeniu tego słowa: szkolenie w prawdzie, szkolenie w życiu fizycznym, szkolenie w byciu uczciwym, szkolenie w ścieleniu własnego łóżka, utrzymanie obozu w czystości. Wszystkie tego typu rzeczy były dla nas po prostu podstawą, a także dobry trening fizyczny, który odbyliśmy. I tak my, chłopcy, którzy odeszliśmy, i ci, którzy zginęli podczas wojny światowej – a wielu chłopców rzeczywiście zginęło podczas pierwszej wojny światowej – wszyscy przypisujemy dobre zdrowie i wspaniały charakter, jaki mieliśmy – i nie przechwalam się swoim charakterem, ale mimo to wszyscy w to wierzyliśmy i wszyscy o tym mówimy do dziś – o wyjątkowym szkoleniu, jakie Seton zapewnił nam, chłopakom w Cos Cob.
Tak, a potem ten ruch się rozprzestrzenił, a potem rozprzestrzenił się na cały świat.
Bott
Clark
Od 1910 roku. Roku 1910, kiedy zmieniliśmy nazwę. Od tego momentu byliśmy pierwszymi skautami. Potem, niestety już beze mnie – niektórzy chłopcy kontynuowali naukę później, ale moi rodzice nie byli zamożnymi rodzicami – oczekiwano ode mnie, że będe wykonywał jakąś pracę i ją wykonywałem. Musiałem porzucić ruch skautowy dość wcześnie: to znaczy, kiedy miałem szesnaście, siedemnaście lat, mniej więcej w tym wieku.
Musiałem skończyć szkołę i iść do pracy, ale ci którzy kontynuowali naukę zostali. George White[1] jest jednym z nich i wciąż żyje w Cos Cob. Albert Finiels[2] też wciąż żyje i całe jego życie było poświęcone skautom i tym podobnym rzeczom. I następny jest Joseph Burns[3]. Joseph Burns niestety stał się głuchy i nie może żyć tak jak reszta z nas, ale wspomina swój dzień.
Nawiasem mówiąc, wszyscy mieliśmy imiona. Joe Burns, który właśnie przyszedł mi do głowy, był „Eel Scout” (Skaut węgorz). Skąd więc wziął się przydomek „Eel Scout?” Sprawił nam więcej kłopotów, ponieważ mógł zrobić coś, czego nikt z nas nie byłby w stanie zrobić. Pan Seton bardzo zaprzyjaźnił się ze sprzedawcą biletów na stacji kolejowej w Cos Cob i pan Seton, zanim przyjechaliśmy do obozu, zabierał pewne rzeczy i dawał je kasjerowi w Cos Cob. I jeden z chłopców został wybrany na skauta i miał dziesięciominutową przewagę od pozostałych w obozie, po czym oczekiwano, że uda mu się dpjść na stację kolejową i zdobyć jeden z przedmiotów, które tam zostawił pan Seton i przynieś go z powrotem.
Teraz miał być zwiadowcą podczas wojny z Indianami, a reszta z nas miała go zablokować. Jak próbowaliśmy go zablokować? Proszę pamiętać, że w czasach, o których mówię, na Boston Post Road ruch był bardzo mały. Właściwie graliśmy w baseball na środku dzisiejszej Boston Post Road. My, zwiadowcy próbujący go powstrzymać, schodziliśmy na dół i wieszaliśmy się wzdłuż Boston Post Road. Ale
Joe Burns w jakiś sposób dotrzeł na stację kolejową, zdobył ten papier i wrócił, ale nie mogliśmy go znaleźć. I znów nie mogliśmy go znaleźć. Tak próbowaliśmy całymi dniami i dniami i zawsze udało mu się.
Bott
Był najlepszym skautem, jakiego miełiście?
Clark
No więc pozwól, że powiem ci powód. Jego ojciec był jednym z zarządców dróg. W tamtych czasach miasto Greenwich było podzielone na części, a on zarządzał drogami w rejonie Cos Cob.
Joe Burns wiedział, gdzie znajduje się odpływ, odpływ wody, który odprowadzał wodę z północnej strony Post Road do stawu młyńskiego. I oczywiście było to latem, kiedy byliśmy w obozie i ten odpływ był czysty. Więc
Joe schodził na dół i wchodził do tego odpływu – długiego na sto pięćdziesiąt stóp – i czołgał się na brzuchu przez odpływ, a potem wychodził na drugą stronę. I gdzie my byliśmy…
Bott
Clark
Drugi koniec znajdował się w pobliżu stawu młyńskiego, ale nie w stawie młyńskim. Kiedy płynęła, woda wpływała do stawu młyńskiego. Ale on wychodził i wychodził, żeby dostać się pod Boston Post Road i nigdy go nie zobaczyliśmy, a on szedł do…
Bott
Miałby być tam, niedaleko stacji kolejowej?
Clark
I szedł na stację kolejową i odebrał dokument, który mu dał agent do zwrotu. Potem wrócił i w drodze powrotnej przeszedł przez kanał, a my nigdy go nie znalazliśmy – próbowaliśmy go znaleźć przez dwa lata. Kiedy więc pan Seton zaczął nadawać nam indiańskie imiona, zaczęto go nazywać „
Eel Scout”. A do dzisiaj, jak spotkam
Joe Burnsa na drodze, to jak go spotkam, mówię do niego: „Witaj, Skaucie węgorzu”. I on do mnie: „Witaj, Złamana ręko”. Ja się nazywam „
Broken Arm” (Złamana ręka), ponieważ złamałem w ten czas rękę w skoku o tyczce.
Bott
Czy skakaliścię też o tyczce?
Clark
O tak, skakaliśmy o tyczce. Położyłem drążek na kawałek kamienia, i poślizgnął się, ja upadłem, wyciągnąłem rękę i złamałem. Więc moje indańskie imię brzmiało Złamana ręka.
I nie sądz, żeby było to imię, którego można używać w dowolnym momencie. Jak byłeś w obozie, jeśli niektóra osoba nie użyła twojego indiańskie imie – jeśli chłopiec mówił do mnie „Leny” lub coś w tym rodzaju – wtedy ten facet, jeśli postawiłem mu sprawę – i wniesienie przeciwko niemu sprawy za pomocą wstałeś w ogniu nocy i wielkim, wielkim głosem powiedziałeś: „On nazwał mnie Leonardem. Nie nazwał mnie Złamaną Ręką.” To musiał przejść przez nasze nogi i dostał klapsa w tyłek. I to była kara za to. Zatem używanie innego imienia, z wyjątkiem indiańskiego, było w obozie okropną rzeczą.
Bott
I jak miał na imię Seton? Czy to był naczelnik Czarny Wilk –
Black Wolf?
Clark
Czarny Wilk –
Black Wolf. I otrzymał swoje imię, ponieważ miał masę czarnych włosów. Być może widziałeś jego wczesne zdjęcia. Cóż, jego włosy były gęste i nieustępliwe. Ale nie wiem, skąd wziął to imię. Kiedy teraz o tym myślę, dochodzę do wniosku, że po prostu wybrał to dla siebie sam.
Bott
Powiedział mi, że Indianie nadali mu to imię.
Clark
No cóż, możliwe, że tak. Możliwe. Ale tak czy inaczej, był po prostu wybitnym człowiekiem. Szkolenie, które nam dał, przeszło przez nasze życie. I szkolenie innych chłopców, którzy przybyli z Nowego Jorku, szczep, który przybył z New Jersey. Grupa, która powstała w Riverside – niektórzy z nich przeszli przez życie dzięki treningu, za który zawdzięczali panu Setonowi i szkoleniu, które prześliśmy. I taki był początek Boy Scouts i z wielką dumą mogę powiedzieć, że byłem jednym z pierwszych w obozie i pierwszym z nich.
Bott
Czy mógłabym zadać Ci kilka pytań na ten temat?
Clark
Oczywiście. Zapytaj mnie o cokolwiek. Nie ma w moim życiu niczego, o czym nie mógłbym Ci powiedzieć.
Bott
Dobry. Wiesz, byłam zafascynowana początkiem. Przyszedł do szkoły i powiedział: „Przyjdź!” jak Sczurołap. Pospiesz się! Mam tę niesamowitą rzecz i będziesz się dobrze bawić.” I jakie było menu? Czy podawał menu, które uważał za zdrowe dla młodych ciał? Co jadłeś? Czy pamiętasz, co było pierwsze?
Clark
Och, natrafiłaś na temat, o którym opowiem za chwilę, a który był naprawdę żenujący.
Każdy z nas musiał coś ze sobą mieć. No, i pamiętam, jak podszedłem do niego po raz pierwszy, jak już mówiłem, kiedy skakałem przez potok i mój koc wpadł do strumienia. Tak miałem przynieść bochenek domowego chleba, a ktoś inny miał zas przynieść coś innego. Ale jakby tego było zamało, Seton zawsze zostawiał dla nas trochę jedzenia ponad to. A pan John Hansen, który był nadzorcą jego posiadłości i który czuwał nad nami w nocy, również miał w swoim małym namiocie trochę dodatkowego jedzenia. Więc zawsze mieliśmy dodatkowe jedzenie.
Ale kiedy już mieliśmy za sobą trzy, cztery, może pięć lat tych obozów, pewnego razu pomyśleliśmy, że byłoby miło – nawet nie wiem, kto to zaczął, ale kotoś zasugerował – że byśmy zaprosili do nas dziewczyny, które znaliśmy ze szkoły. Proszę pamiętać, że w tamtych czasach byliśmy razem tylko małymi zwierzętami. Chłopcy i dziewczęta po prostu bawili się razem i nie mieli żadnych ukrytych motywów, nic w tym rodzaju. Byliśmy tylko małe dzieći. Zaprosiliśmy więc dziewczyny, żeby przyszły i pomyśleliśmy: „No cóż, co możemy teraz zrobić? Podamy im kolację. Co ugotujemy? I ktoś zasugerował, że mamy ryż, to dlaczego nie ugotować ryż? Pomyśleliśmy więc: „No cóż, w porządku”. Będzie, och, dziesięć, piętnaście lub dwadzieścia, tak po prostu na ugotowanie trochę ryżu weźmiemy patelnię. Ale nie wiedzieliśmy, że ryż spęcznieje podczas gotowania. Więc przynieśliśmy ryż i napełniliśmy patelnię ryżem po brzegi, zanim zaczęliśmy go gotować.
Bott
Clark
No i zaczęło się rozszerzać, więc dostaliśmy drugą patelnię, potem trzecią patelnię i otrzymaliśmy czwartą patelnię. W każdym miejscu mieliśmy ryż. I to wszystko, co mieliśmy dla dziewcząt, to ryż. Nigdy nie myśleliśmy o tym, żeby dostać mleko czy… I wiesz, niektóre z tych dziewczyn – a zostało już przy życiu tylko trzy, cztery może pięć z tych, co przybyły do tego pierwszego obozu – wciąż spotykam na ulicy – i one są już w podeszłym wieku, tak jak ja – a mówią: „Chodźmy dać siebie ryżu. Chodźmy na ryż. Dlaczego nie ugotujesz ryżu na obiad?” To dla nicg wciąż zabawne. Wszędzie mieliśmy ryż.
Bott
Powiedz mi, co jadłeś, kiedy wyszedłeś po raz pierwszy i tej nocy, kiedy tam zostałeś.
Clark
Pierwszą noc, jak tam zostaliśmy, tak jak już opowiadałem, każdy coś ze sobą przyniósł. Każdy coś innego. A ja przyniosłem chleb i wiem…
Bott
Udało Ci się go uratować? Po tym jak wpadłeś do strumienia?
Clark
To już nie wiem. Zostało zapomnięte przez tą pierwszą rzecz. Ale pamiętam że
Albert Finiels,
Little Thunder – jego wujkiem był pan [Alvah E.] Worden, który był rzeźnikiem – przynosił plasterki szynki lub coś w tym rodzaju. I widziś, ja miałem przynieść chleb, a on miał przynieść pokrojoną w plasterki szynkę. Chodziło o zrobienie kanapek. A
Joe Burns, jego ojciec miał krowy, zawsze dostarczał nam mleko i podobne rzeczy. Jego ojciec i matka byli hojnymi ludźmi i po prostu dawali nam mnóstwo mleka. Więc mieliśmy mleko. Myślę więc, że naszym pierwszym menu miała być kanapka i mleko.
Bott
Czy tamtego lata, jak zostałeś na dłużej, sam też gotowałeś jedzenie? A co jadłeś?
Clark
Nie. To pan
Hansen, który był zarządcą jego posiadłości, miał zbudowany dla tego mały kominek, w którym mógł dla nas gotować. A poza tym nie pamiętam, żeby była za to jakaś opłata i nie pamiętam, żebyśmy o tym poruszali, ale wydaje mi się, że jedzenie dostarczał pan Seton.
Bott
Clark
"Och, to były tylko kanapki i temu podobne rzeczy. To nie było żadne wspaniałe jedzenie. O ile pamiętam, były to tylko kanapki i mleko. To właśnie mieliśmy, a kiedy jesteś młody i aktywny tak jak byliśmu my, jedyne, o co dbałeś, jak to były kanapki i mleko, czy jest ich dużo. Myślę, że po chwili pan Seton dostarczył jedzenie. Ale w pierwszym obozie byliśmy gotowi to zrobić. Być może nie wyszło to zadowalająco, więc zrobił to pan Seton, a za obsługę odpowiadał pan
Hansen. Służyć to nie jest właściwe określenie. Pan
Hansen był odpowiedzialny za jego przygotowanie, a następnie niektórzy chłopcy mieli podać ten posiłek, a inni następny posiłek i tym podobne. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane pod jurysdykcją pana Setona; bardzo dobrze zorganizowane.
Bott
Clark
Bott
Należały one Indianom i były ich własnością.
Clark
Jak już mówiłem, jeśli potrafiłeś przebiec sto metrów w określonym czasie, zmagać się i pokonać przeciwnika i w ogóle, albo coś osiągnąć, dostajesz za to te pióra, tak zwane „coup”. A jeśli zrobiono to szczególnie dobrze, miały na sobie małą kępkę - takie nazywano „wielki coup”. Seton dał też każdemu koc, na który było można było coup przyszyć, i trzeba było go przyszyć kiedy się go dostało. Ale najpierw trzeba było to zdobyć, dopiero potem można było nosić i jak było więcej „coupów”, to szło się w górę. Mam wrażenie, z tego co pamiętam, że mając dwanaście „wyczynów” otrzymałeś tytuł sachem. A jeśli miałeś dwadzieścia cztery coupów, zasłużyłeś na tytuł sagamor. I to była dla Ciebie motywacja, żeby zdobyć „coup” i móc go przyszyć na koc. A potem w nocy, wychodziłeś z tym kocem, było wsędzie dookoła pełno piór.
Bott
Clark
Coups były pióra, które ci…
Bott
To naszywali pióra na kocy? Dobra, no jak w takim razie po co był pióropusz, jak były pióra na kocu?
Clark
Opaska na głowie była… Bardzo, bardzo niewielu ich osiągnęło na tyle, że by mieć też koc. Bardzo, bardzo niewielu. Reszta z nas…
Bott
O, także najpierw miałeś opaskę na głowie?
Clark
Najpierw miałem opaskę na głowę.
Bott
I wypełniłeś ją piórami w pióropusz?
Clark
Wypełniałem go piórami. Następnie, jeśli miałeś wystarczająco dużo piór, aby stać się sagamore lub sachem, pióra zostały przeniesione na koc.
Bott
Więc potem już nie nosiłeś tej opaski?
Clark
Nosiłem pióropusz. Wciąż dostajesz więcej piór. Potem przychodziłeś z kocem wypełnonym wszystkimi piórami i pióropuszem z dodatkowymi piórami. Więc, musiałeś być wspaniałym sportowcem, że by mógł to zrobić.
Bott
Czy to on dostarczył koce?
Clark
Bott
Czy to były koce wojskowe?
Clark
Bott
Clark
Nie, pamiętam, że mój był koloru niebieskiego.
Bott
Clark
Bott
Miałyście koce w różnych kolorach?
Clark
Tak, jeśli pamiętam. Chyba były to koce wojskowe, których kupił może z tuzin, może więcej. Naprawdę nie wiem, skąd się wzięły. Ale jestem pewien, że dostarczył ich dla nas pan Seton.
Bott
Clark
Tak, wełniany. Och, świetnie się w nich spało. Jeśli używałeś używaleś takiego koca do spania, oczywiście bardzo o niego dbałeś, wiesz i dalej. Och, to był wielki zaszczyt, naprawdę wielki zaszczyt.
Bott
Clark
Nie, nigdy. Nigdy nie osiągnałem. Cóż, osobiście moje życie nie toczyło się około tego tak długo, jak w przypadku niektórych innych. Dostałem pracę, pracowałem dla pana Wordena, a sobota była dniem, w którym miał on zakupy spożywcze i inne rzeczy do dostarczenia, a ja nie mogłem spędzać sobotę z innymi chłopakami. A tak naprawdę zrezygnowałem na długo przed niektórymi innymi, ale zawsze mnie to interesowało i zawsze byłem tego częścią. O tak, to była najważniejsza rzecz w naszym życiu.
Jest faktem, że pewnego razu był organizowany występ sportsmanów w Madison Square Garden w Nowym Jorku i pan Seton przekonał organizatorów – myślę, że byłoby to właściwe określenie – że przyjechało też kilku jego chłopców. W tamtych czasach w Madison Square Garden urządzono pośrodku małe jezioro, aby wprowadzić atmosferę na świeżym powietrzu. A mieliśmy przyjechać i popływać kanoemi po tym jeziorku. Ale kiedy tam dotarliśmy, okazało się, że sprzęt utrzymujący wodę nie był wystarczający, aby zapewnić zamieszanie, które miałoby miejsce, gdybyśmy ścigali się po tym jeziorze. Ale pan Seton zabrał nas kilkunastu chłopców do Madison Square Garden. Mówię wam to tylko po to, żeby pokazać, jak ważne było, gdyby mężczyźni z Nowego Jorku, wielcy mężczyźni, pan Abercrombie, jak wam mówię, i inni mężczyźni jego rangi, wyszli i zobaczyli, kim jest pan Seton i co robi dla chłopców. Zrobiło to na nich takie wrażenie, że chcieli, żebyśmy przyjechali i porobili różne rzeczy w Madison Square Garden. Tak ważne było życie z panem Setonem – tak rosł ten ruch.
Ale w Madison Square Garden nie mieli żadnego sprzętu, więc nie pokazaliśmy zbyt wiele. Chodziliśmy po okolicy z naszymi indiańskimi kocami i piorópuszami na głowach. Rozmawialiśmy o tym z ludźmi i wyjaśnialiśmy, jak zdobywamy coupów, jak naszywamy ich na koce i tak dalej. Jednak w naszym przedstawieniu nie mogliśmy pokazać niczego z tego, co pan Seton chciał pokazać.
A tak więc dopiero w 1910 roku, jak tak siedzieliśmy w kręgu, Indianie Setona stali się przeszlością, a obozy były nadał już pod naglówką Boy Scouts.
Bott
Czy głosowałeście w tej sprawie? Albo może po prostu zostało tam ogłoszone…
Clark
Nie, nie, nie. Głosowaliśmy za tym. Oczywiście pan Seton nam to doradził. Gdyby poradził nam, żebyśmy skakali z klifu, zrobilibyśmy to, ale tak nam doradził. Mówił o tym. Mówił, o Siru Baden-Powellu prez cały czas. Opowiadał o Siru Baden-Powellu i jego przeszłości. Mówił o tym, jak Sir Baden-Powell zabrał to do Anglii, a potem wrócił. Opowiadał nam całą tą historię i to właśnie chcę wam podkreślić: że to, co my, jako dzieci, zrobiliśmy pod przywództwem pana Setona w Cos Cob, począwszy od 1902 roku, jest rzeczywistą podstawą ruchu skautowego, który panuje obecnie na całym świecie.
Bott
Jasne, rozumiem. Zanim skończy nam się taśma, mam jeszcze dwie rzeczy, które moim zdaniem mogą być interesujące. W pierwszym razie chciała bym, żebyś opowiedział mi, jakie wrażenie zrobił na ciebie pan Seton, gdy byłeś małym chłopcem. Mówiłeś, że chłopcy go kochali i poszli za nim. Opowiedz mi trochę więcej o jego osobowości i o tym, jak na ciebie wpłynął.
Clark
Och, nie tylko chłopcy, ale także ojcowie i matki nas, którzy byliśmy chłopcami, byli pod jego ogromnym wpływem. Ponieważ uczył podstaw życia. Uczył nas uczciwości. Jedyną rzeczą, za którą zostałbyś wyrzucony, było to, że byłeś nieuczciwy. Uczył nas bycia zespołem, wspólnej gry. Uczył nas o męskości, która miała nadejść, i uczył nas, jaką wartość ma życie na świeżym powietrzu. Uczył nas wartości działania w życiu. Wszystko, co tylko przyjdzie Ci do głowy, jest dobre.
Nigdy nie słyszałem, żeby pan Seton chodził do kościoła – nie sądzę, żeby sam był zbyt religijny – to by chodził do kościoła na Diamond Hill. Jakby chciał, tak na Diamond Hill był Kościół Metodystów, ale ja nie sądzę, żeby był człowiekiem chodzącym do kościoła.
I pani Seton też. Nie możesz oddać panu Setonowi całej chwały. Jego żona była cudowną, cudowną kobietą. Przychodziła za nami na ognisko. A jeśli chłopiec zrobił sobie małą krzywdę na palcu, to pani Seton opatrywała jego skaleczony palec i tym podobne rzeczy. Była wspaniałą kobietą i ogromną pomocą. Mówię o pierwszej pani Seton. Pan Seton ożenił się ponownie w późniejszym życiu. Myślę o pierwszej pani Seton. I Anya Seton…
Bott
Zastanawiałem się, czy skończyłeś bawić się w harcerzy lub Indian, kiedy pojawiła się Anya?
Clark
Bott
Clark
Tak. Prawdopodobnie jej matka trafiła do szpitala. Ale tam mieszkał i mówię o państwie Seton, zanim urodziła się Ann. Przyszła później. Pamiętam bardzo wyraźnie, kiedy pani Seton przyprowadziła dziecko i powiedziała: „To jest nasze nowe dziecko, a ona jest nową papuzą” i tak dalej. O tak, a Ann Seton dorastała w tej atmosferze. Książki, które teraz pisze, to tematy, które znała i o których wiedziała, gdy była młoda. O tak, pani Seton była cudowną, cudowną osobą, podobnie jak pan Seton, a Anya dorastała w takiej atmosferze. Pamiętam bardzo wyraźnie panią Seton, która przyszła z dzieckiem na rękach i była to Anya Seton. Tak.
Bott
Czy chłopcy go uwielbiali? Czy chcieli być tacy jak on?
Clark
Och, tak. Można powiedzieć, że był dla nas drugim ojcem. Jego fundamentalna wiara w to, że należy postępować właściwie, przetrwała w moim przypadku i wiem, że w przypadku wielu innych osób, przetrwała przez całe życie. Jest tu pewien koleś z Greenwich,
Doug Miller, który jest doskonałym sportowcem, a
Doug Miller został przywódcą skautów. Oddał życie, żeby robić takie rzeczy, a inni, których imion w tej chwili nie pamiętam, zainteresowali się tym.
Być może słyszałaś o
Baxteru Lieblerowi.
Baxter Liebler był zamożnym chłopcem z Riverside. Przyjechał na obóz. I na obozie się zainteresował. Póżniej się ożenił, miał kilkoro dzieci i był pastorem kościoła w Riverside. A potem tak bardzo się zainteresował w podstawą tego, że pan Seton doradził mu, że by porzucił żonę. Oddał jej swoje dzieci i porzucił też swoją parafię. I jest w to zajęty do dziś… Właściwie, w ciągu ostatnich trzech, czterech miesięcy dostałem od niego list. Oddał swoje życie, aby wyjść i spróbować uczynić chrześcijan z Indian w Wyomingu. Za to właśnie oddał życie,
Baxter Liebler – czy lepiej ojciec
Liebler. Powinienem był podać jego tytuł, ale dla mnie był
Baxterem Lieblerem. Już zapomniałem, jakie miał imię indiańskie. Ale był ti chłopak z wśród nas i całe jego życie było poświęcone temu, czego nauczał nas Seton.
Bott
Czy on był przez to wtedy tak bardzo dotknięty?
Clark
My wszyscy byliśmy przez to dotknięci. Wszystkich nas to dotkneło.
Bott
Clark
O tak. Przez lata spotykałem się z
Georgem Whitem. Kiedyś byłem w pewnym sensie wmieszany w politykę lub coś w tym rodzaju, i on do mnie mówił: „Panie. Seton nie chciałby, żebyś to robił.” – I zagroził na mnie palcem w ten sposób. (śmiech)
Bott
Czy chłopcy zwracali się do niego po radę, gdy podejmowali decyzje dotyczące swojego życia?
Clark
O tak, tak, tak. Jego życie, jego rady, jego przyjaźń, dopóki nie wyprowadził się z Greenwich. Nie przeniósł się, to było czynnikiem w życiu każdego z nas, którzy byliśmy z nim blisko związani w młodości. I mówiąc to, nie mam na myśli tylko chłopców z Cos Cob. Mam na myśli
Douga Millera z Greenwich. Mam na myśli
Baxtera Lieblera z Riverside. Mam na myśli gościa z New Jersey, którego nazwisko na razie wyleciało mi z głowy, który następnie został skautem, a w późniejszym życiu jednym z przywódców skautów. Ale zasadniczo zacząło się to w Cos Cob, pod przewodnictwem pana Setona na Wyndygoule. Och, to było cudowne!