Leśny Almanach SZTUKA WĘDROWANIA Leśny harcerz — wędrownik. Czy umiemy rzeczywiście podróżować, umiemy ze świadomością włóczyć się, umiemy przeżywać i rozkoszować się swoim chodzeniem po tym Świecie? Nowoczesny Świat ze swoimi środkami lokomocji ową prastarą sztukę prawie zupełnie usunął z ludzkiego doświadczenia. Autostrada, to jest tylko asfaltowy czy betonowy pas z mnóstwem znaków i zapowiedzi komunikacyjnych, z kulisa- mi tablic reklamowych, które przejeżdżającym narzucają się, odprowadzając uwagę od krainy, także podróżujący postrzegają ją jakoś peryferyjnie. A samolot — jeśli w ogóle siedzisz przy okienku — szybko zmieniający się widok z ptasiej I nadptasiej perspektywy — to już nie jest w ogóle wędrówka! Piesza wędrówka ma w sobie niezmierny czar dla tego, kto potrafi ocenić pięk- no krainy, tyle zmienne i różnorodne w różnych godzinach dnia, w różnej aurze i różnych porach rocznych. O własnych siłach przewędrujesz w ciągu dnia dwadzieścia, trzydzieści, mało kiedy więcej kilometrów /bo usilne pięćdziesiątki turystyczne są sprawą sportową, nie zaś wędrowną/, zatrzymasz się wszędzie, gdzie ci się spodoba, rozejrzysz się w czasie wędrówki i wypoczynku gdzieś na wzgórzu, przez które prowadzi twoja podróż. Wcześniej bywały na wszystkich „panoramicznych widokach” ławeczki, które tam zbudowali dobrzy ludzie, chętni bez wynagrodzenia myśleć o innych; dziś jest to coś niezwykłego, raczej znajdziesz tam kolorowy kiosk ze zwykłymi upominkami, mniej więcej kiczowa- tymi widokówkami, drogimi napojami i przekąskami i nie posprzątaną okolicę. Prawdziwy wędrownik — tułacz ominie takie miejsca, lub nie zatrzyma się w nich na dłużej. Wybiera raczej mało uczęszczane Ścieżki, stare wąwozy, dawne brody, ledwo dostrzegalne dróżki na skraju lasu czy łąk. W czasie jesien- nym, po zbiorach, nie waha się skierować swych kroków ku horyzontowi przez ścierniska czy opuszczone pastwiska pełne zimowitów jesiennych, pozbiera kilku zapomnianych ziemniaków 1 opiecze ich w żarzącym popiele ognia z naci; w opuszczonych alejach lub sadach podniesie z pożółkłej trawy kilka ostatnich jabłek — podelektuję się nimi w dalszej podróży. Brata się z macierzanką, wrzosem, z zółto kwitnącą przytulią, obserwuje szczygle na skupisku ostów - 106
Stránka:bw-tom9.djvu/108
Z thewoodcraft.org
Tato stránka nebyla zkontrolována