Boy scouts: Indyanizm w wychowaniu, 1912 (księga)
9)
Bronisław Bouffałł.
Boy Scouts.
Indyanizm
w Wychowaniu.
z chłopca dzielnego człowieka, i nic bardziej nie jest mu obcem jak wszelkiego rodzaju względy polityczne” lub partyjne.“
WARSZAWA.
SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI GEBETHNERA I WOLFFA.
1912.10)
11)Od kilku lat jesteśmy świadkami niesłychanego rozwoju wśród dorastającej młodzieży na Zachodzie t. zw. skautingu, który, stanowiąc na zewnątrz przejaw pewnej tężyzny fizycznej tudzież dążenia do bezpośredniej styczności z przyrodą, posiada niewątpliwie wszelkie znamiona poważnego ruchu etycznego, zmierzającego do uspołecznienia młodzieży w najszerszem znaczeniu tego słowa.
Ruch ten odbił się dalekiem echem i wśród naszej młodzieży szkolnej. Jedyną nań reakcyą ze strony rodziców i szkoły był jednak zakaz!
Już od dawna utarło się u nas, że starsi zakazują wszystkiego, a młodsi robią, co im się podoba, a przedewszystkiem to, czego im zakazują starsi. Ostatecznie starsi, uznając w końcu jałowość zakazu, idą najczęściej pod komendę młodszych. Czy z korzyścią dla sprawy publicznej – o tem pozwalamy sobie wątpić.
Młodzież, pozostawiona sama sobie, wcześniej czy później zejść musi na bezdroża. A wówczas wspólna praca staje się niemożliwą. Starzy i młodzi nie rozumieją się nawzajem, a nierozumiejąc się, nie nawidzą się nawzajem, jak w znanej powieści Turgenjewa p. t. „Ojcowie i Dzieci“.12) Racyonalnie postawiony skauting wymaga współdziałania starszych z młodszymi, tak, aby dorosłych i chłopców złączyła w końcu nić serdecznej sympatyi i wzajemnego zaufania. Właściwe zrównoważenie tych dwóch czynników we wzajemnem ich oddziaływaniu na siebie wytwarza kulturę narodową, a wszelkie przechylenie się równowagi pociąga za sobą dezorganizacyę społeczną.
Nie mamy bynajmniej zamiaru przedstawiać całości systemu we wszystkich jego szczegółach, pragnąc tylko wyjaśnić treść i istotę skautingu, który już na Zachodzie posiada bogatą literaturę, i któremu ze względu na niewątpliwą oryginalność systemu nadano już nazwę „indyanizmu w wychowaniu”. Z systemem tym autor miał sposobność zapoznać się praktycznie podczas ostatniego pobytu swojego w Anglji. Sądzimy, że treściwe wyjaśnienie celów i zadań skautingu, jego organizacyi i metod działania nie będzie obojętnem dla naszej czytającej publiczności, wśród której coraz bardziej rozpowszechnia się racyonalne pojmowanie opieki nad dziećmi we właściwem znaczeniu tego słowa jako jednego z najważniejszych czynników kultury narodowej.
- Czerwiec 1912.13)
Warszawskiemu
Kołu Sportowemu
W jednej z poprzednich prac naszych, poświęconej kwestyi t. zw. szkolnictwa uzupełniającego[1], mieliśmy sposobność stwierdzenia niewątpliwego faktu, że jeśli przemysłowy i handlowy rozwój każdego narodu wymaga koniecznie fachowego przygotowania młodego pokolenia w związku z jego ogólnem wykształceniem, to moralny rozwój społeczeństwa ucierpiał by na tem, gdybyśmy nie starali się przedsięwziąć wszelkie możliwe środki w celu przeciwdziałania szkodliwym wpływom współczesnych wielkich środowisk miejskich na zdrowie moralne dorastających pokoleń.
Niebezpieczeństwo to tkwi nie tylko w ekonomicznych warunkach dzisiejszego życia, lecz i w psychologicznych16)właściwościach współczesnego człowieka. Rozwój krytycyzmu pociągnął za sobą w szerokich masach osłabienie powagi rodzicielskiej, tem niebezpieczniejsze, że sami rodzice wahają się często co do zakresu i granic swojego autorytetu, przyczem wyższy naogół poziom wykształcenia młodego pokolenia im przedewszystkiem najbardziej imponuje. Względna łatwość zdobycia niezależności i samodzielności zarobkowej stosunkowo w młodym wieku wpływa w silnym na stopniu na wytworzenie charakterystycznej tendencyi współczesnej myśli ludzkiej — dążności do indywidualności i samookreślenia.
Dążność ta, ujęta w karby dyscypliny społecznej, oznacza dzielność, energję, uczciwość, zapał do pracy i gotowość do poświęceń, natomiast nie zrównoważona uspołecznieniem i karnością wewnętrzną, przybrać może potworne formy anarchizmu i chuligaństwa. Lecz jeśli z niebezpieczeństwem obniżenia umysłowego rozwoju młodego pokolenia walczyć możemy skutecznie umiejętnem organizowaniem sieci szkół elementarnych i uzupełniających tudzież uniwersytetów ludowych, to pamiętać należy, że sprawność techniczna i kultura ducha stanowią wartości nie równorzędne, i że wielkie dzieło uspołecznienia przyszłych pokoleń jedynie tylko na pracy wśród młodzieży i przez młodzież w swoim czasię uskutecznioną być może.
Jeden ze współczesnych pisarzy amerykańskich zrobił słuszną uwagę, że przymus zewnętrzny co do skuteczności swojej porówmać się nie da nigdy17)z przymusem wewnętrznym, że tam, gdzie zawiodą z pewnością wszelkie środki sztuczne, osiągnąć pożądany skutek możemy tylko pod warunkiem wciągnięcia samej młodzieży w sferę naszego działania. Chcąc uspołecznić młodzież w rzeczywistem znaczeniu tego słowa, należy przedewszystkiem uznać wrodzone usposobienie i skłonności młodego pokolenia jako realne zjawiska faktyczne, należy się liczyć z niemi, szukać w nich naturalnego ujścia dla wrodzonej energji młodzieży dorastającej i skierować ją w odpowiednie łożysko. Na tych faktycznych zjawiskach realnych oprzeć się musi racjonalny system pozaszkolnego wychowania młodzieży, ujęty w formę odpowiednich organizacyi, przystosowanych oczywiście do wrodzonego usposobienia i do wrodzonych upodobań młodzieży, stojący z niemi w ścisłym związku i wypływający poniekąd z całokształtu jej uprawnionych aspiracyj i dążeń. System taki winien mieć na celu przeciwdziałanie niebezpieczeństwu, jakie dziś, dzięki warunkom współczesnego ustroju życiowego, młodemu pokoleniu zagraża, i dążyć do rozwinięcia wśród niego uczuć szlachetnego współzawodnictwa, zdrowej miłości własnej i ambicyi, gotowości do poświęceń, poczucia przynależności zbiorowej i ducha korporacyjnego, umiejętności ograniczania samego siebie, panowania nad sobą tudzież karności i dyscypliny, opartej nie na przymusie, lecz na pełnem serdeczności przywiązaniu do starszych i przełożonych.18) Takim systemem, czyniącym w znacznej części zadość powyżej wskazanym wymaganiom, zdawał się być do ostatnich czasów racyonalnie pojęty i odpowiednio do potrzeb młodego wieku przystosowany system musztry wojskowej, zainicyonowany w Anglji w 1883 r. przez sir Williama A. Smitha, założyciela dziś tak popularnej w tym kraju „Brygady Chłopców”, a później rozwinięty i zastosowany do szkół elementarnych, średnich i wyższych przez Ligę Służby Narodowej (National Service League).
I rzeczywiście system ten pod wielu względami nietylko czyni zadość żywiołowej potrzebie ruchu i ćwiczenia muskułów, którą w tak wysokim stopniu odczuwa każdy normalny, zdrowy chłopiec, lecz i zaspakaja wrodzone młodzieży poczucie konieczności pewnego porządku, pewnej karności, pewnego autorytetu, któremu młodzież poddaje się zazwyczaj chętniej, niż to naogół zwykliśmy przypuszczać. To wszystko jednak pod nieodzownym warunkiem, że musztra wojskowa stanowić ma nie skończony cel sam w sobie, lecz tylko jeden ze środków, prowadzących do upragnionego celu, jakim powinno być uspołecznienie szerokich warstw młodzieży. Ztąd też i wychowawcza wartość musztry wojskowej bywa czasami źle zrozumianą i zapoznawaną, gdyż nieumiejętne jej postawienie zarówno w szkole jak i poza szkołą prowadzi zbyt często do zupełnego zniweczenia tych korzyści, jakie przy odpowiedniem jej zastosowaniu do celów wychowawczych osięgnąć jesteśmy w stanie. Tylko że w tym pierwszym wypadku19)będziemy mieli do czynienia nie z musztrą wojskową w rzeczywistem znaczeniu tego słowa, lecz z bezduszną tresurą, również szkodliwą i nie bezpieczną jak brzytwa w ręku małpy.
Znaczenie musztry wojskowej jako środka wychowawczego polega na systematycznem rozwijaniu zarówno zmysłu uwagi jak i współdziałania woli. Dzięki temu chłopiec uczy się porządku i posłuszeństwa, a przedewszystkiem cierpliwości, wytrzymałości, umiejętności ograniczenia samego siebie i podporządkowywania swej woli wymaganiom zbiorowości. Da się to powiedzieć szczególniej w tym wypadku, kiedy dzielność fizyczna, sprawność bez zarzutu i bezwzględne posłuszeństwo uwarunkowanem jest nietylko rozkazem zwierzchności, lecz wewnętrznem przekonaniem, że przynależność do własnej korporacyi jest pierwszorzędnym zaszczytem, który odpowiedniem zachowaniem się okupić należy. W dalszym ciągu wypada podkreślić dodatni wpływ musztry wojskowej na rozwój poczucia odpowiedzialności poszczególnej jednostki. Daje się to spostrzedz nawet w ćwiczeniach i poruszeniach masowych, w których na pozór nie ma wiele miejsca na jakiekolwiek bądź objawy indywidualności, a gdzie w rzeczywistości sprawność zbiorowa polega właśnie na doskonałem skoordynowaniu ruchów poszczególnych jednostek, ale wpływ taki uwidocznia się najwyraźniej w wymaganiach służby obozowej, przy wykonywaniu obowiązków szyldwachów, patroli, pikiet, rozjazdów i rondów.20) Wreszcie nie należy też zapominać o specyalnem zabarwieniu, jakiego w oczach młodzieży przybiera dzięki mustrze wojskowej ściśle przestrzegane i ściśle wymagane posłuszeństwo w domu i w szkole. Wyłamanie się z pod rozkazu stanowić będzie zawsze dla kilkunastoletniego chłopca rodzaj bohaterskiego czynu, tem bardziej godnego podziwu, im większą była grożąca zań odpowiedzialność, posłuszeństwo zaś w najlepszym razie traktowanem będzie przez niego jako cnota dziecinna, jako przymus, z którego z pewnością z biegiem czasu wyrośnie. Tym czasem pod wpływem musztry wojskowej słowo to nabiera w jego rozumieniu głębszego, szlachetniejszego znaczenia, staje się cnotą męzką, przenikającą cały system życia od góry do dołu, obowiązującą nietylko jego jako nieletniego, lecz i jego dorosłych zwierzchników, zarówno przełożonych, jak i podwładnych, zarówno oficerów, jak i szeregowców, W szeregu czy w polu zmuszony zarówno do bezwzględnego posłuszeństwa względem starszych, jak i do wymagania takiego samego posłuszeństwa od młodszych, chłopiec nietylko uczy się rozkazywać, lecz przedewszystkiem nabiera przekonania, że posłuszeństwo nie jest bynajmniej przekleństwem dziecinnego wieku, tyranją domu lub szkoły, ani też dowodem słabości, ulegającej sile, lecz naodwrót najszczytniejszą, bo najtrudniejszą cnotą wolnego wieku męzkiego, objawem świadomej siły dość potężnej, aby się poddać dobrowolnie pod cudzy rozkaz, skoro tego wymaga dobro zbiorowości.21) Uznając, że musztra, wojskowa posiada niewątpliwie znaczenie pierwszorzędnego środka pedagogicznego, zmierzającego skutecznie ku uspołecznieniu młodego pokolenia, musimy zastrzedz się najkategoryczniej przeciwko wszelkim usiłowaniom narzuceniu jej młodzieży w drodze nakazu z góry. Odstraszającym przykładem może w danym wypadku służyć sromotne fiasco organizacyi t. zw. bataillons scolaires we Francyi, na wzór których urządzane były u nas za Apuchtina wycieczki szkolne za miasto. A gdyby chodziło nam o więcej przykładów, przytoczyć byśmy mogli rozpadnięcie się w ostatnich czasach po dwuletniem niespełna istnieniu rosyjskiej organizacyi t. zw. „rot pociesznych”, w których zdrową myśl zasadniczą wypaczono nieumiejętnem wzięciem się do rzeczy i wykonaniem, wprost urągającem zdrowemu rozsądkowi. Należy bowiem pamiętać przedewszystkiem, że jeżeli wszelkie ćwiczenia fizyczne, a więc w ich rzędzie i musztra wojskowa, niezależnie od korzyści ze stanowiska zdrowia i hygjeny, podnoszą w chłopcach poczucie właściwej godności, to pełnię rozwoju duchowego, może im zapewnić tylko dobrowolna przynależność do własnej organizacyi, do własnej korporacyi, do własnego związku. Nie zapominajmy, że tylko w życiu zbiorowem, we współżyciu z innymi, może przeciętny człowiek osięgnąć maximum swego duchowego rozwoju. Należenie do pewnej organizacyi, pociągając za sobą szereg niezaprzeczonych korzyści, zmusza nas jednocześnie do ich okupienia ceną poważnych22)nieraz ofiar, do poświęcenia własnego ja na ołtarzu dobra powszechnego. Z tego więc względu pierwszym i nieodzownym warunkiem prawidłowego urządzenia wszelkich ćwiczeń fizycznych, gier, sportów i zabaw, a także musztry wojskowej jest ich ścisłe połączenie z przewodnią ideją związków młodzieży, tak, aby sama przynależność do samego związku uwarunkowaną była obowiązkowem braniem udziału w tych ćwiczeniach, grach i zabawach.
Mówiąc o związkach młodzieży i uznając ich korzyść, a nawet konieczność w dziedzinie tak mało uwzględnianego u nas wychowania pozaszkolnego, mamy tu na myśli, oczywiście, bezpretensyonalne zrzeszenia chłopców, których łączą ze sobą wspólne gry, zabawy, ćwiczenia i sporty, a którzy przedewszystkiem nie bawią się w starszych i nie mają najmniejszej chęci narzucania swojej woli czy swoich poglądów komukolwiek bądź oprócz samym sobie. Związki takie muszą pozostawać pod technicznym kierunkiem starszych, ale z pozostawieniem jaknajszerszej swobody stowarzyszonym, dopóki nie wykraczają poza granice, wskazane w samem założeniu. Rzecz naturalna, iż tego rodzaju uczciwe, lojalne i otwarte organizacye nie mają nic wspólnego z pajdokratycznemi zrzeszeniami rozpolitykowanej i rozhukanej młodzieży, jakiemi przed kilku laty w okresie chaosu i dezoryentacyi pojęć pragnęli nas uszczęśliwić amatorowie łowienia ryb w mętnej wodzie.
Tę właśnie zasadę, która z obowiązku odbywania wspólnych ćwiczeń wyprowadza prawo do23)brania udziału we wspólnej organizacyi, podnieśli do potęgi dogmatu anglicy, tworząc w szkołach ludowych i średnich, a także w uniwersytetach t. zw. „korpusy kadetów“ (Cadet Corps) i organizując młodzież poza szkolną w t. zw. „Brygady Chłopców” (Boys’ (Lads’) Brigades), o których szczegółową sprawę zdajemy na innem miejscu[2]. Na tej samej zasadzie oparł w ostatnich czasach angielski generał Sir Robert Baden Powell swą wspaniałą organizacyę „skautów” czyli „młodych wywiadowców" (boy scouts), która pomimo kilku zaledwie lat istnienia zyskała sobie powszechne prawo obywatelstwa we wszystkich krajach, a w tej liczbie nawet na ziemi polskiej, w Galicyi.
Właściwego początku „scoutingu” w znaczeniu zorganizowanego ruchu wśród młodzieży, mającego na celu wyrobienie maximum sprawności zarówno fizycznej jak i duchowej, szukać należy w Afryce Południowej, a powołały go do życia twarde konieczności kampanji transwalskiej. W pierwszych miesiącach 1899 r. poważne siły burskie obiegły Mafeking, małe miasteczko, bronione przez załogę angielską, złożoną z 700 zaledwie żołnierzy pod dowództwem podpułkownika sir Roberta Baden Powella, jednego z najdzielniejszych oficerów armji24)angielskiej, który długie lata spędził na kresach Imperyum, w Egipcie, Indyach Wschodnich, na granicach Afganistanu, w Birmie, w nieustannych utarczkach i potyczkach z tuziemcami. Baden-Powell uzbroił całą ludność męzką Mafekingu i skutecznie wytrzymywał codzienne ataki nieprzyjaciela, a nienależy zapominać o tem, że miasto Mafeking liczyło przeszło 8 kilometrów w obwodzie, i że schroniły się doń liczne rodziny kolonistów angielskich, uciekające przed okropnościami wojny. Gdy jednak szeregi walczących przerzedzały się coraz bardziej, a służba stawała się coraz cięższą i niebezpieczniejszą, wpadł Baden-Powell na myśl powołania do obrony miasta wszystkich chłopców, liczących przynajmniej dwanaście lat życia, i przy pomocy lorda Edwarda Cecila wyćwiczył w przeciągu niecałego miesiąca korpus młodocianych wywiadowców (boy scouts), który w oblężeniu Mafekingu oddał anglikom wprost nieocenione usługi. Służba w korpusie wywiadowczym polegała nietylko na roznoszeniu rozkazów i pełnieniu obowiązków ordynansów, lecz i na podkradaniu się pod linje nieprzyjacielskie, w wielu nawet wypadkach na przekradaniu się przez nie. Ze skautów, posiadających własne rowery, zorganizował Baden-Powell specyalną pocztę cyklistów, która pozwoliła mu w najgorszych chwilach oblężenia, utrzymać czucie z główną kwaterą angielską i armją, wysłaną mu na odsiecz, a poczta ta rozwoziła również korespondencję prywatną, opatrzoną specyalnemi, dziś wysoką wrartość25)dla zbieraczy posiadającemi markami z wizerunkiem chłopca na rowerze, cyfrą królowej Wiktoryi i napisem : „Siege of Mafeking.”
Po ukończeniu wojny burskiej korpus młodocianych wywiadowców został rozwiązany, ale sir Baden-Powell, który tymczasem został generałem-lejtenantem i głównym inspektorem kawaleryi angielskiej, a w literaturze wojskowej zaznaczył się wydaniem doskonałego, na doświadczeniu kilku kampanij opartego podręcznika „o służbie wywiadowczej na wojnie“ (Aids to scouting 1906), poruszył myśl zużytkowania tego systemu w czasie pokoju dla celów wychowawczych, i w tym celu — już po opuszczeniu służby czynnej, — wydał w 1908 r. książkę p. t. Scouting for boys, która w przeciągu lat kilku rozeszła się wśród młodzieży angielskiej w setkach tysięcy egzemplarzy.
W tłomaczeniu dosłownem oznacza „scouting” służbę wywiadowczą, którą na wojnie pełnią oddziały, specyalnie do niej w czasie pokoju przygotowywane, składające się z najlepszych i najsprytniejszych żołnierzy, a pozostające pod dowództwem osobnych oficerów, wyćwiczonych dokładnie w tej trudnej i odpowiedzialnej praktyce bojowej.
Rola „wywiadowców” (éclaireurs) polega na tem, aby, korzystając z wszelkiej nadarzającej się sposobności, wytropić niepostrzeżenie nieprzyjaciela, podejść go w cichości, podkraśc się na jaknajbliższą metę, zbadać dokładnie liczebność sił nieprzyjacielskich, rodzaj broni, słabe strony, ogólny stan armji26)wroga, właściwości terenu i t. p. i przesłać jaknajszybciej zebrane wiadomości swojej głównej kwaterze, a w razie potrzeby poprowadzić zbadanym szlakiem własne siły na przeciwnika. Takich wywiadowców zwano w dawnej Polsce „zagończykami“, i Henryk Sienkiewicz przypomniał nam w swej „Trylogji” ów niezapomniany, bohaterski typ harcerza kresowego, tworząc wspaniałe postacie Wołodyjowskiego, który w umiejętności podkradania się pod czambuły tatarskie ustępował jedynie tylko nawpół zdziczałemu Ruszczycowi, lub Andrzeja Kmicica, co jak piskorz potrafił się wywijać z rąk Chowańskiego, a później wilczemi napadami znękał Bogusława Radziwiłła i świetną jego armję doprowadził do zupełnego rozprzężenia.
Istota służby wywiadowczej polega na zgodnem zharmonizowaniu dwóch czynników, to jest możliwie daleko posuniętej samodzielności z jaknajdalej sięgającą odpowiedzialnością, a więc wychodzi z zasady indywidualizacyi poszczególnego żołnierza w przeciwstawieniu do służby w szeregu, która, uwzględniając przedewszystkiem zgodność ruchów, dąży głównie do wyrobienia w nim sprawności maszyny. Ztąd też pierwszą zaletą wywiadowcy musi być zdolność szybkiego oryentowania się i również szybkiej decyzyi, gdyż w każdem niebezpieczeństwie myśl nasza powinna zawsze iść w parze z okolicznościami chwili bieżącej, i słusznie powiedział pewien wyższy oficer amerykański, dawny cow-boy i zasłużony pomocnik Roosevelta przy organizowaniu pułku „dzikich jeźdźców”27)w ostatniej wojnie hiszpańskiej, że „pędząc cwałem, należy również myśleć cwałem, jeżeli nie chcemy leżeć na ziemi”[3]
Te właśnie zalety: samodzielność, poczucie odpowiedzialności i zdolność szybkiego oryentowania się i decyzyi cechują przedewszystkiem wszelkiego rodzaju „kresowców“, jak np. w dawnej Rzeczypospolitej naszych harcerzy z Dzikich Pól, jak dziś amerykańskich cow-boy’ów, ranchmen’ów czy traper’ów, lub australijskich „ludzi leśnych" (bushmen) czy południowo-afrykańskich kolonistów, ludzi, w których wszystkie pięć zmysłów muszą być zawsze w pogotowiu bądź dla ocalenia własnego życia, bądź też dla pozbawienia życia swego przeciwnika.
W zetknięciu się z nieustannem niebezpieczeństwem nietylko hartuje się ich sprawność fizyczna, lecz jednocześnie rozwijają się specyalne szlachetne strony charakteru, jak np. dzielność i rycerskość w postępowaniu, koleżeństwo broni i zmysł korporacyjny, gotowość do usług i altruizm, tem cenniejszy, że wypływający nie z oderwanej teoryi, lecz z realnych warunków współżycia. I czy będą to dawni błędni rycerze, szukający po całym świecie sposobności do walki ze smokami lub wielkoludami, czy samurajowie japońscy, związani przepisami swego Buszido,28)czy wreszcie czerwonoskórzy indyanie, palący fajkę pokoju na znak zawieszenia broni — wszędzie i zawsze spotykamy się ze skomplikowanym kodeksem rycerskim, obowiązującym wszystkich pod karą infamji i przez wszystkich ściśle przestrzeganym, wszędzie29)i zawsze widzimy wyraźne dążenie do uszlachetnienia natury ludzkiej przez opanowanie impulsów wrodzonych i stworzenie pewnych norm naszego postępowania względem bliźnich i siebie samego, wyprowadzonych z wzniosłych i niewzruszonych zasad etycznych.
Stany Zjednoczone Ameryki Północnej dzięki swemu położeniu geograficznemu, a Wielka Brytanja dzięki tradycyjnej polityce zdobywczej, bardziej od innych państw współczesnych miały sposobność zrozumienia i ocenienia korzyści, płynących dla państwa z pewnej „kresowości” w usposobieniu i wyrobieniu swoich obywateli. Nic więc dziwnego, że właśnie w tych krajach, gdy z biegiem czasu kwestya opieki nad dziećmi w najszerszem znaczeniu tego słowa przybrała cechę jednego z najpoważniejszych zagadnień polityki i kultury narodowej, musiało powstać pytanie, czy nie byłoby stosownem wyzyskać wrodzoną ciekawość młodzieży i jej instynktowne zamiłowanie przygód i niebezpieczeństw za pomocą umiejętnego przystosowania służby wywiadowczej do celów wychowawczych i wciągnięcia przez nią licznych szeregów młodzieży do pracy nad sobą nietylko w kierunku wyrabiania sprawmości fizycznej, lecz i kształcenia charakteru i woli[4].30) Myśl tę poruszono najpierw w Ameryce Północnej, gdzie warunki miejscowe sprzyjały najbardziej wytworzeniu się nowego kierunku w wychowaniu nowego pokolenia. Na czele nowego ruchu po tamtej stronie Oceanu stanął zaszczytnie odznaczony podczas ostatniej wojny hiszpańskiej oficer milicyi w stanie Virginia Mr. Ernest Thompson Seton, przezwany „Szarym Wilkiem”, autor kilku cennych podręczników w tej dziedzinie i twórca oryginalnego systemu, wzorowanego na przykładach z życia czerwonoskórych indjan[5].
Urzeczywistnieniem przewodniej myśli Setona zajęły się przedewszystkiem liczne internaty amerykańskie, bądź zoganizowane na modłę oddziałów wojskowych, bądź takie, w których urządzeniu przeważa t. zw. military side, to jest czynnik wojskowy. W szkołach takich istniały już dawniej samodzielnie powstałe, a przez władzę szkolną tolerowane związki uczniowskie, zorganizowane na wzór dawnych zakonów rycerskich lub średniowiecznych sądów tajemnych, jak np. „Rycerze króla Artura” lub „Synowie Daniela Boone“, związki, w których fantastyczność założenia szła zawsze w parze z uczciwością zamiarów31)i szlachetnością upodobań, i pierwotne takie organizacye szkolne stały się z czasem terenem, na którym system Thompsona Setona przyjął się najlepiej. Zresztą należy zaznaczyć, że szczególniej w oddalonych Stanach Dzikiego Zachodu wychowańcy wielu takich pensyonatów od piętnastego roku życia nietylko noszą broń, uczą się ćwiczenia karabinem i strzelania do celu, lecz nawet pod kierunkiem specyalnych instruktorów odbywają musztry konne i kilkotygodniowe manewry w prerjach. Ci minjaturowi rough riders cieszą się specyalnem uznaniem ex-prezydenta Roosevelt’a, który, jako dawny cow-boy, w mowach swoich, wydanych kilka lat temu pod zbiorowym tytułem „On Americanism” podnosi wysoko hart ciała i ducha jako jeden z nieodzownych warunków prawidłowego wychowania, i walczy ze zniewieściałością, jaka i po tamtej stronie Oceanu zakrada się w życie współczesnego dorastającego pokolenia.
Ale nowy kierunek wyszedł niebawem poza pierwotne granice szkoły średniej. Przeznaczony początkowo dla chłopców w wieku od lat dziesięciu do piętnastu, objął on z biegiem czasu szersze warstwy młodzieży nie tylko dostającej, lecz i dorosłej, zorganizowanej w kołach sportowych, klubach atletycznych, związkach gimnastycznych i stowarzyszeniach dalszego kształcenia się typu Chautauqua, odpowiadających mniej więcej naszym uniwersytetom ludowym.32) Właściwe kadry „Związku Kory Brzozowej“ (The Birch Bark Roll), założonego przez wspomnianego Thompsona Setona, a cieszącego się po tamtej stronie Oceanu nadzwyczajną popularnością, stanowi młodzież w wieku od lat 10 do 20, chociaż nie brak w nim też i osób starszych. Jak sama nazwa wskazuje, stanowi Związek Kory Brzozowej wytwór kierunku, dziś coraz bardziej rozwijającego się na Zachodzie, szczególniej zaś w Ameryce i w Anglji, a będącego zrozumiałą instynktowną reakcyą zdrowej natury ludzkiej przeciwko zabijającym warunkom ustroju współczesnego życia, przeciwko przeczuleniu i przerafinowaniu, a co zatem idzie, i wyczerpaniu nerwowemu naszego pokolenia przez cywilizacyę dzisiejszą.
W przełomowych chwilach historyi kultury i cywilizacyi budziło się zawsze wśród ludzi hasło powrotu na łono natury: dość będzie przypomnieć sobie w końcu XVIII stulecia Jean Jacques’a Rousseau i głoszone przez niego teorye, które skłoniły sarkastycznego Voltaire’a do zrobienia uwagi, że po przeczytaniu broszury filozofa genewskiego tak się przejął jej zasadami, że zapragnął sam zacząć chodzić na czterech nogach. Głoszony dzisiaj w Ameryce i Wielkiej Brytanji powrót na łono natury (t. zw. Out door life) oczywiście nie idzie tak daleko.
Stwierdzając w wielu wypadkach ujemny wpływ cywilizacyi i kultury na prawidłowy rozwój cielesny dzisiejszych pokoleń, a zdając sobie sprawę z konieczności odrodzenia fizycznego rasy ludzkiej w obec33)wymagań ciągłości istnienia narodowego, musimy uświadomić sobie, że w interesie trwania narodu i jego sprawności koniecznym jest zwrot w kierunku prostszego, mniej skomplikowanego trybu życia, z usunięciem oczywiście niebezpieczeństw, grożących w minionych czasach rodzajowi ludzkiemu, a z któremi dzisiejszy cywilizowany człowiek skutecznie walczyć potrafi. Dość wskazać, że np. gruźlicę, dziesiątkującą ludzkość od czasu kiedy człowiek zaczął gnieździć się w przepełnionych miastach, łatwo zwyciężyć za pomocą słońca i powietrza, nie mówiąc już o uzdrawiającym wpływie pobytu na łonie natury w wielu wypadkach chorób nerwowych. Nie dalecy będziemy od prawdy, przyjmując twierdzenie Setona, że jeśli przyczyny co najmniej połowy cierpień ludzkich szukać należy w nieprawidłowem funkcyonowaniu naszego systemu nerwowego, to drugą ich połowę zawdzięczamy niewątpliwie dzisiejszemu nieprawidłowemu ustrojowi naszego życia. Zrozumiałem jest przeto powszechne w dzisiejszych czasach dążenie do powrotu na łono przyrody, do wyrwania się z duszących trybów wielkomiejskiego życia, które w najkrótszej i najbardziej instynktownej formie przejawia się w masowym wyjeździe ludności miejskiej na letnie mieszkanie.
Ale praktyka wskazuje, że człowiek, dążąc na łono przyrody, nie umie często użyć w odpowiedni sposób spoczynku nawet wówczas jeżeli go znalazł, i przenosi najczęściej w nowe zmienione warunki swe dawne szkodliwe nawyknienia i upodobania,34)wyrosłe na gruncie wielkich środowisk cywilizacyjnych. Ztąd też zazwyczaj wycieczki i majówki mieszczuchów stanowią tylko nowy pretekst do sformowania partyjki bridge’a czy winta, a ich willegiatura co do trybu życia i rozrywek nie różni się niczem od pobytu w czterech ścianach mieszkania w zgiełku wielkiego miasta.
To samo, tylko jeszcze w większym stopniu, da się powiedzieć o dzieciach i młodzieży. Nie dosyć postawić ich w bezpośredniej styczności z przyrodą, należy jeszcze nauczyć obcować z naturą i korzystać z pobytu na jej łonie.
Każdy sport — powiada słusznie Mr. Thompson Seton — prowadzi do poznania przyrody w tym lub innym zakresie, a studyowanie przyrody stanowi intelektualną stronę każdego sportu. Uznając ważne znaczenie poznania przyrody dla duchowego odrodzenia ludzkości, musimy uznać też ważne znaczenie sportu, wtajemniczającego nas praktycznie w zjawiska przyrody.
Hasło powrotu na łono natury przewiduje przedewszystkiem pobyt na świeżem powietrzu, a aktualną praktykę i rzeczywisty punkt kulminacyjny takiego pobytu stanowi obozowanie, to jest życie w namiocie, które, odpowiednio i umiejętnie zorganizowane, może być świetnym umysłowym i nerwowym wypoczynkiem dla natur przepracowanych i zmęczonych, dla dzieci zaś będzie zawsze najlepszym i najprostszym środkiem poznania tajników natury. Oczywiście, że chodzić tu musi o coś więcej35)jak o urządzenie się jako tako w warunkach małokulturalnych, i pod tym względem śmiało powiedzieć można, że obozowanie jest więcej niż sztuką, bo sportem. Jest to umiejętność urządzenia sobie życia pod gołem niebem i poza warunkami współczesnej cywilizacyi, o ile można, własnym swoim przemysłem i tak, aby zapomocą minimalnych środków osięgnąć maximum wygody i komfortu. Wymaga to oczywiście znacznej sprawności zarówno fizycznej jak i duchowej, i da się zdobyć powoli, na drodze wytrwałości i pracy.
Największe znaczenie przy obozowaniu posiada niewątpliwie magiczny wpływ ogniska obozowego, w którem ludzkość od niepamiętnych czasów upatrywała zawsze symbol światła, ciepła, obrony, przyjaźni, związków rodzinnych i dobrej rady. Wspomina o nim Konrad Wallenrod w dzień uczty, porównując pijaną wrzawę lub ciche szepty podczas oficyalnej biesiady na zamku w Malborgu z prymitywną braterskością wieczorów, spędzonych w obozie wśród gór kastylskich lub finlandzkich lasów, a związek przyjaźni zadzierga się często przy ognisku pomiędzy ludźmi pozornie sobie obcymi i należącymi nierzadko do wręcz odmiennych światów.
Po zatem bezpośrednia styczność z przyrodą zmusza nas do zapoznania się z całym szeregiem norm sprawności technicznej, niezbędnej w życiu pod gołem niebem, a wpływającej korzystnie zarówno na fizyczną jak i na duchową stronę młodego36)chłopca i wyrabiającej w nim męzkość w całem znaczeniu tego wyrazu. Dość będzie przytoczyć konną jazdę, polowanie, obozowanie, tropienie i podchodzenie zwierząt i ptaków, znajomość gwiazd, taternictwo, pływanie, wiosłowanie, do których należy dodać gimnastykę i lekką atletykę, wreszcie żaglowanie i — tak modne dziś zagranicą — fotografowanie dzikich zwierząt na wolności. Ale na czele wszystkiego należy postawić osobiste męztwo w jego najwspanialszym przejawie — ocalenie cudzego życia z narażeniem własnego.
Dotychczas jesteśmy ciągle w sferze ogólnikowego postawienia kwestyi o wychowaniu pozaszkolnem: wychowanie to, jak widzimy, winno przedewszystkiem uwzględniać blizkie i bezpośrednie obcowanie dziecka z naturą w tem przekonaniu, że osobiste nasze usiłowania, zmierzające do poskromienia i ujarzmienia sił przyrody, posiadają dla nas samych znaczenie pierwszorzędnego środka pedagogicznego.
Ale oryginalność teoryi amerykańskiego reformatora polega nietylko na umiejętnem skoordynowaniu rozmaitych środków technicznych, mających na celu opanowanie przyrody, a zmierzających do osiągnięcia maximum rozwoju zarówno sił fizycznych jak i charakteru, do wyrobienia w chłopcach typu prawdziwej męzkości. Ideał Thompsona Setona jest ideałem czysto fizycznym, a jest nim dla tego, że „przeciętny chłopiec od lat dziesięciu do piętnastu na wzór każdego dzikiego jest czysto fizycznym w swoich dążeniach, i z pewnością twierdzić można,37)że każdy chłopiec w tym wieku wolał by zawsze zostać znakomitym bokserem aniżeli Darwinem lub Lwem Tołstojem[6].“ Jest to fakt niewątpliwy, który należy przyjąć, o ile zadania wychowawcy nie będziemy upatrywali w walce z przyrodzonemi właściwościami duszy dziecka, a przyjąwszy go, musimy wyciągnąć z niego odpowiednie konsekwencye i dążyć do wytworzenia na podłożu fizycznem typu chłopca dzielnego, szczerego, bohaterskiego, skłonnego do poświęceń i kochającego Boga i ludzi.
Najpotężniejszym bodźcem dla każdego człowieka jest umiłowanie i pragnienie sławy. Zapewne, że cywilizowany człowiek znajdzie również silne impulsy we wzniosłym celu, do którego dąży, ale tak wysoka kultura etyczna dostępna jest chyba tylko dla nielicznych wybranych, i mówić dzieciom o zadowoleniu wewnętrznem, jakie płynie ze spełnionego obowiązku, może tylko niepoprawny doktryner i nie liczący się z rzeczywistością marzycielski fantastyk. W dobrze zrozumianym interesie społecznym nie należy nigdy cofać się przed wyzyskaniem każdej słabości ludzkiej, i w tej dziedzinie nie bez słuszności powiedzieć można, że cel uświęca środki. Ztąd też w systemie Thompsona Setona poważną rolę odgrywają osobiste odznaczenia, które każdy38)własną pracą i własnym wysiłkiem zdobyć może, owe „orle“ pióra noszone na głowie w ilości, zależnej od cyfry otrzymanych punktów, markowanych jako coups lub grand coups, medale, przypinane na piersiach, zapożyczone z życia czerwonoskórych tytuły sagamorów, grand-sagamorów lub sachemów, wreszcie skomplikowany ceremoniał Wielkiej Rady, sakramentalne wyrazy, wypowiadane w narzeczu siuksów, i wzorowane na oryginalnych wsiach indyjskich obozowiska młodych Seton Indians, jak brzmi oficyalna nazwa oddziałów skautów amerykańskich, zorganizowanych przez Thompsona Setona.
Ale – i w tem leży właściwa oryginalność amerykańskiego systemu i jednocześnie różnica w porównaniu z systemem, przyjętym w angielskich organizacyach skautowych — odznaczenia takie, zwane „honorami” (honors) w przeciwstawieniu do nagród (prizes) są przyznawane nie za osiągnięcie rekordu, lecz za wykonanie pewnego dostępnego w zasadzie dla wszystkich zadania. Innemi słowy, zasada współzawodnictwa, a co za tem idzie championatu, została zniesioną i zastąpioną przez ustanowienie pewnego poziomu, określonego przez najlepsze siły fachowe[7].39) Na obronę tego systemu dałoby się dużo powiedzieć. Nieustanna pogoń za osiągnięciem rekordu i system championatu prowadzą zawsze do zaniedbania przeciętnego ogółu na rzecz wybranych jednostek, co oczywiście wpływa niekorzystnie na ogólny stan rzeczy w danej dziedzinie. Tymczasem u Setona współzawodnikami stającego do konkursu są nie jego koledzy, ale czas i przestrzeń — siły przyrody, i odznaczenia są przyznawane za osiągnięcie określonej, ale nie koniecznie najwyższej sprawności.
Tylko że poświęcając rekord dla osiągnięcia ogólnego poziomu, system amerykański nie wyrzeka się bynajmniej współzawodnictwa w ścisłem znaczeniu tego słowa, gdyż oprócz zwykłych odznaczeń, dostępnych dla każdego chłopca, są jeszcze specyalne dla tych, którzy zdobyli palmę pierwszeństw a w swojej specyalności. Tem się właśnie tłómaczy różnica pomiędzy t. zw. coup to jest odznaczeniem zwykłem i t. zw. grand coup, to jest odznaczeniem nadzwyczajnem, a nomenklatura ta daje się wyprowadzić z narzecza indyjskiego plemienia siuksów którzy również odróżniali ważniejsze czyny bohaterskie (dżesti-na-ku) od zwykłych (tonka-ku), gdzie słowo ku jest oczywiście francuzkiego pochodzenia (np. faire un beau coup). Odznaczenia te, czyli „honory”40)polegają na prawie noszenia w włosach specyalnego pątlika z wetkniętemi weń „orlemi piórami” i specyalnej odznaki na piersiach czyli t. zw. „wampumu“. Odznaczenia przyznaje Rada plemienia, złożona z wybranych przez chłopców „starszych” pod przewodnictwem wodza plemienia lub „czarnoksiężnika,” na mocy specyalnej ustawy, zwanej „Ustawą kory brzozowej,“ ułożonej przez Thomasa Setona z pomocą najpoważniejszych autorytetów w dziedzinie każdego sportu.
System odznaczeń najłatwiej poznać na przykładzie. W dziedzinie jazdy konnej np. przegalopowanie mili angielskiej w przeciągu 3 minut z przesadzeniem płotu wysokości 4 stóp i rowu z wodą szerokości 8 stóp liczy się jako coup, a skrócenie czasu do 2 minut z podniesieniem płotu do 5 stóp i poszerzeniem rowu do 12 stóp liczy się jako grand coup. Schwytanie na arkan 10 rzutami lasso 10 koni w zamkniętym paddocku liczy się jako coup, to samo, wykonane na pastwisku, stanowi grand coup. W dziedzinie obozowania rozniecenie 15 ognisk, każde w innem miejscu, z chrustu własnoręcznie zebranego i zapomocą 15 zapałek (w tej liczbie przynajmniej jednego w dzień słotny) stanowi coup, a takie same rozniecenie wszystkich ognisk w niepogodę liczy się jako grand coup. Przy foot ballu podbicie piłki na odległość 45 yardów liczy się (dla chłopców powyżej lat 14) jako coup, na odległość zaś 50 yardów — jako grand coup. Fotograficzne zdjęcie dzikiego zwierza, czy ptaka lub ryby stanowi coup albo grand 41)coup w zależności od gatunku fotografowanego stworzenia, mniejszej lub większej wyrazistości odbitki lub też rzadkości samego okazu.
Organizacya poszczególnych związków czyli obozów wzoruje się na pierwotnych urządzeniach plemion czerwonoskórych indyan, a celem jej jest rozbudzenie zamiłowania do życia na łonie natury i do praktycznego poznawania otaczającej nas przyrody, a także podtrzymania koleżeństwa i uczuć korporacyjnych wśród młodzieży ze szczególnem zwróceniem uwagi na przyzwyczajanie chłopców do współżycia i pogodzenia ich samodzielności z wymaganiami zbiorowości, — innemi słowy do umiejętności rządzenia się samymi sobą. Praktyka wykazała, że młodzi amerykanie mają we krwi wyraźny zmysł do samorządu i potrafią doskonale stworzyć sami jednostkę autonomiczną, o ile nimi pokieruje odpowiedni opiekun z pomiędzy osób dorosłych, który rzeczywiście zyska ich miłość i zaufanie.
Oryginalnym jest przepis „Ustawy Kory Brzozowej,“ nakazujący w razie wątpliwości kierować się duchem konstytucyi amerykańskiej i jej późniejszych uzupełnień.
Każdy obóz wybiera sobie „wodza,“ „czarownika“ i 12 „starszych,“ którzy stanowią „Radę plemienia:“ w radzie tej zasiadają z urzędu wszyscy „sagamorowie“ i „sachemy,“ to jest posiadający w pątłiku 24, względnie 48 „piór orlich,“ odpowiadającym tyluż większym lub mniejszym odznaczeniom. Obóz posiada własny buńczuk (totem pole). Odznaką, noszoną42)przez chłopców, jest rodzaj guzika metalowego, skopjowanego z dawnej broszki irokiezów, a przedstawiającego głowę białego byka z preryj amerykańskich, a także skalp z białego włosienia końskiego, wręczany nowemu kandydatowi przez „czarownika“ przy przyjmowaniu go do obozu. Chłopiec, który skalp utraci, uważa się za „umarłego“ i nie bierze czynnego udziału w wewnętrznem życiu swego plemienia, dopóki za odznaczenie się nie otrzyma nowego, a traci go wówczas, gdy swój skalp postawi w zakład na organizowanych peryodycznie przez Radę konkursach w bieganiu, lekkiej atletyce, lub grach i zabawach, gdy zwyciężca zabiera skalpy swych zwyciężonych współzawodników dla zawieszenia ich w swoim namiocie lub wigwamie.
Ustawy Kory Brzozowej nakazują bezwarunkowe posłuszeństwo wodzowi i „Radzie“ i karzą wszelkie wykroczenia czasowem usunięciem winnego od gier i zabaw, karami pieniężnemi i bezwzględnem wydaleniem z obozu, zakazują zabijania i chwytania ptaków śpiewających, niszczenia gniazd lub podbierania jaj a także prześladowania wiewiórek, karzą surowo pozostawienie ogniska bez dozoru, nakazują dbałość o drobiazgowy porządek i czystość w obozie, zakazują palenia tytoniu do lat osiemnastu, przynoszenia do obozu alkoholu (bezwarunkowo) i broni palnej, o ile znajdują się w nim chłopcy do lat 14, dla których wystarczać powinny łuki i strzały, nakazują zachowywanie przepisów ustawy leśnej i łowieckiej, wreszcie podnoszą do wysokości absolutnego43)dogmatu dwa zasadnicze przykazania: „zabawa winna być uczciwa, bez oszukiwania lub podejścia, a słowo honoru jest świętem.“
Oczywiście, że pełnię życia wewnętrznego posiadać może „obóz“ tylko podczas wakacyj, kiedy niejeden „Czarny Orzeł,“ „Sokole Oko,“ „Jelenia Noga“ lub „Koń Wierzgający,“ uzyskawszy pozwolenie rodziców lub opiekunów, obozuje rzeczywiście na łonie natury w głuszy leśnej nad rzeką lub strumykiem w towarzystwie swoich kolegów w zbudowanych przez siebie szałasach, albowiem system Thompsona-Setona jest — jak to zresztą sam jego twórca przyznaje — systemem przedewszystkiem rekreacyjnym. Ale z nadejściem końca wakacyj „obózj zwijając swoje namioty, nierozwiązuje się bynajmniej, owszem chłopcy w dalszym ciągu w wolnym od zajęć czasie zbierają się dla wspólnej rozrywki i zabawy, przygotowują inwentarz przyszłego obozu i ćwiczą się w sportach, na jakie pozwala od powiednia pora roku.
W tem miejscu autor musi się zastrzedz, że organizacyi związku t. zw. Seton Indians sam osobiście nie badał, i zna ją jedynie tylko z książek i z opowiadania, dla tego też zdania swego ojej wartości wypowiedzieć, oczywiście, nie może. Jeżeli jednak nieco dłużej zatrzymaliśmy się nad tą kwestyą, to tylko dlatego, że Baden Powell — jak to zresztą sam w przedmowie do swego podręcznika przyznaje, wzorował pod wieloma względami swoją organizacyę Boy Scouts’ow na organizacyi młodzieży amerykańskiej44)stworzonej przez Thompsona Setona, znanego powszechnie pod nazwą „Szarego Wilka.” Dlatego też poznanie prawzoru w wielu wypadkach skutecznie pomódz może dla zrozumienia wielu rzeczy, które nam, wyrosłym w sterze odmiennych poglądów i pojęć, wydawać się mogą dziwnemi i — mówmy wyraźnie — zbyt dziecinnemi.
Pragnąc zrozumieć istotną przyczynę tego zjawiska, tem dziwniejszego na pozór, że mamy z niem do czynienia w narodzie, posiadającym reputacyę trzeźwego i ultra-utylitarnego, należy przedewszystkiem uprzytomnieć sóbie charakterystyczną cechę amerykanów, ich niewzruszoną, absolutną wiarę w siebie samych i bezgraniczny optymizm, wypływający ze świadomości instyktu twórczego rasy anglosaskiej w ogóle. Naród, okazujący tak wybitną zdolność do amalgowania obcych żywiołów jak amerykanie, musi oczywiście w swem organizowaniu się podporządkowywać indywidualne właściwości koniecznościom zbiorowym, a znajdując się poza obrębem wiekowych tradycyj, gotów jest zawsze probować, szukać nowych dróg i czynić najrozmaitsze eksperymenty, nawet takie, które na pierwszy rzut oka mogły by nam wydać się niebezpiecznemi.
Temi właśnie względami, które w swoim czasie podkreślił jeszcze niezapomniany Tocqueville, tłómaczy się fakt, że nowy ten system, któremu później nadano nazwę „czerwonoindyanizmu w wychowaniu” (red indianism in education) zrodził się w wolnej rzeczypospolitej po tamtej stronie Atlantyku, a przeszedłszy45)pierwszą próbą ogniową na gruncie amerykańskim, przedostał sią przez morze do Anglji, gdzie, ujęty w karby odpowiedniej organizacyi, rozlał się wartkim potokiem, aby, zdemokratyzowawszy się w swojem założeniu, zjednoczyć pod swemi sztandarami przeszło półmiljona chłopców w wieku od lat dziesięciu do osiemnastu lub dwudziestu.
Należy przyznać, że ziarno padło w danym wypadku na grunt najbardziej podatny, jaki tylko sobie można wystawić. Na całokształcie angielskiego życia narodowego wycisnęły charakterystyczne piętno dwie, niezwalczone dotąd potęgi: ekspansya na zewnątrz i energja wychowawcza. Cały system wychowawczy angielski przenika mocna wiara w możność udoskonalenia ludzkości za pomocą odpowiedniego skoordynowania najrozmaitszych środków technicznych, umysłowych i moralnych. Wrodzony rasie anglo-saskiej instynkt samodoskonalenia się zmusza jednostkę nietylko do dążenia do stania się we własnym interesie najbardziej zdatną do życia, lecz i do wykonania najwznioślejszego przykazania etyki narodowej, którem jest — osiągnięcie najwyższego dobra całego Narodu. Do tego celu zmierzają usiłowania poszczególnych członków społeczeństwa, i tylko w tych warunkach możliwym jest ów podziwu godny, liczny, dobrowolny i bezpłatny udział szerokich warstw społecznych w pracy nad rozwojem etycznym dorastającego pokolenia, który46)47)w ostatnich czasach przybrał w Anglji rozmiary wprost imponujące.
Należy dodać, że dawne błędy pierwotnej organizacyi oświaty elementarnej w Anglji przyczyniły się niemało do powodzenia nowego systemu. Oświata ludowa w Anglji zbyt długo polegała jedynie tylko na ustnym wykładzie nauczyciela, przemawiającego do licznych szeregów słuchaczy. Przyczyny tego zjawiska tkwiły bądź w fałszywej oszczędności czasu, miejsca i personelu nauczycielskiego, bądź też w przeważającej doktrynie, jakoby nauczyciel był tylko rodzajem przewodu, przez który nauka przedostaje się do uczniów[8]. System taki, fatalny w skutkach dla uczniów leniwych i mało zdolnych, miał jednak tę dobrą stronę, że chciwych wiedzy zmuszał do samodzielnej pracy nad sobą, a więc musiał dodatnio wpłynąć na rozwój samodzielności w lepszej części dorastającej młodzieży angielskiej.
„Sądzę — pisze we wstępie do swego podręcznika generał sir Robert Baden-Powell —że dzięki przyciągającej formie i praktyce skautingu nic łatwiej szego, jak wciągnąc pewną część naszych chłopców do owocnej pracy nad wyrobieniem w sobie męzkości i charakteru. Pod skautingiem należy rozumieć co innego, niż zwykłą służbę wywiadowczą tak, jak jest obecnie praktykowaną w czynnej służbie wojskowej. Skauting, właściwie mówiąc, jest to dalszy48)ciąg tej pracy nad udoskonaleniem samego siebie, którą od czasów niepamiętnych prowadzi ludzkość, począwszy od dawnych wikingów i średniowiecznych krzyżowców lub hanzeatów, przez epokę odkryć geograficznych aż do naszych czasów. Pionierzy cywilizacyi, odkrywcy nowych lądów, podróżnicy i badacze stref nieznanych i wszyscy ci, którzy torują ścieżki dla zwycięzkiego postępu ludzkości, stanowią typ ludzi doskonalszych w porównaniu z typem swego otoczenia, i nie widzę powodu, dla czego nie mielibyśmy spróbować przygotować pewną część naszej młodzieży do wstąpienia w ich ślady, przynajmniej o tyle, o ile chodzi o rozwój charakteru i męzkiej sprawności fizycznej. Skauting dąży wyłącznie tylko do zrobienia z chłopca dzielnego człowieka, i nic bardziej nie jest mu obcem jak wszelkiego rodzaju względy polityczne lub partyjne.”
Zgodnie z powyższem założeniem skaut winien dbać o możliwie jaknajdokładniejsze wyrobienie w sobie wszystkich pięciu zmysłów dla rozwinięcia w sobie spostrzegawczości i umiejętności oryentowania się w najtrudniejszych warunkach, winien przez nieustanne ćwiczenia podnosić ciągle sprężystość i elastyczność swoich muskułów, winien być zawsze gotowym do wykonania bez szemrania i w zupełnej pogodzie ducha każdego choćby najcięższego i najprzykrzejszego rozkazu, do przezwyciężenia każdej nastręczającej się trudności. Winien być dalej chętnym, wesołym i prawdomównym, pamiętającym tem, że powodzenie wydanego mu polecenia, a często nawet49)bezpieczeństwo własne i kolegów zależeć może od tych właśnie osobistych jego zalet. Skaut winien też nie zapominać, że ma zawsze przed sobą drogę, która prowadzi go pod górę, i że nigdy nie będzie w stanie dojść do szczytu swoich pożądań, gdyż na tem polega istota ideału, że się do niego ciągle zbliżamy, nie będąc w stanie nigdy go dosięgnąć.
W tem właśnie, być może, tkwi największa tajemnica skautingu, że otwiera on przed oczami chłopców wciąż nowe horyzonty i wskazuje na wciąż nowe drogi, prowadzące do dalszego doskonalenia się, to wszystko oczywiście z zastrzeżeniem, o ile sam system zastosowany zostanie w praktyce w sposób odpowiedni i pod pozorem gry i zabawy ukrywać będzie właściwy swój cel — wyrabianie w dzieciach męzkich cech charakteru, a nie zboczy na błędne tory „reklamowanego ogródka froeblowskiego,” „romantyzmu zbójeckiego” lub „mistycyzmu indyjskiego wigwamu.“ „A sort of glorified Kindergarten,“ „Räuberromantik,” „Mystik des Indianerwigwams“ — zarzuty, któremi publicyści, niezdający sobie dokładnej sprawy z istoty właściwego skautingu, probowali walczyć z nowo powstającym ruchem wśród młodzieży na Zachodzie, dotyczyć mogą oczywiście tylko zwyrodniałych form tego systemu, w których zasadnicza myśl Baden-Powella spaczoną została przez nieudolnych wykonawców, tak samo jak np. nieumiejętnie zorganizowany oddział angielskiej Brygady Chłopców może na nas zrobić niekorzystne50)i wprost śmieszne wrażenie „bawienia się w żołnierzy.”[9]
Podręcznik Baden-Powella był przeznaczonym przedewszystkiem dla już istniejących organizacyj młodzieży, i, początkowo, reskryptem ministeryum wojny wprowadzonym został do t. zw korpusów kadetów, t. j. do zorganizowanych wojskowo oddziałów, złożonych z wychowańców szkół publicznych, o których zdawaliśmy sprawę na innem miejscu[10]. I rzeczywiście Związek Młodzieży Anglikańskiej (Church Lads' Brigade) pierwszy skorzystał z zawartych w nim wskazówek, organizując w Styczniu 1909 r. t. zw. ICSPS (Incorporated Church Scouts Patrols), których prezesem honorowym został arcybiskup Canterburyjski i Prymas Anglji. Patrole te miały stanowić organizacyę oddzielną i niezależną finansowo od samego związku, i tylko w ostatecznym razie, podług obrazowego powiedzenia pułkownika W. M. Gee, C. L. B. miała odegrać rolę „buforu pomiędzy patrolami wywiadowców i bankructwem,”[11] co w tłómaczeniu na język zwyczajny oznacza, że związek wziął na siebie odpowiedzialność pieniężną za patrole i tym sposobem zagwarantował ich istnienie. Z bezpośredniej mojej obserwacyi wyniosłem jednak to wrażenie, że Brygady Chłopców widzą w skautingu jedynie tylko środek werbowania51)przyszłych swoich członków, to też patrole skautów przeznaczone są głównie dla chłopców poniżej lat 13 lub wychowańców szkół elementarnych, których owe organizacye młodzieży przyjmują na ogół dość niechętnie lub nie przyjmują wcale.
Ale niebawem dzieło Baden Powella wyrosło ponad pierwotne zamierzenia. Czy w usposobieniu młodzieży angielskiej tkwiły już oddawna instynktowne impulsy, które odgadnął, zrozumiał i sprowadził do wspólnego mianownika wielki przyjaciel młodzieży, zwany dziś popularnie „The Boys General“ wiedziony w danym wypadku dziwną intuicyą, czy też zbliżająca się fatalnie chwila ostatecznej rozprawy orężnej z Niemcami o panowanie nad oceanami wywołała w samej Angłji konieczność obmyślenia nowych form dla dawnych aspiracyj i upodobań — dość że w krótkim czasie niebywała fala entuzyazmu i zapału do nowego systemu zalała nietylko Wielką Brytanję, lecz i jej kolonje. W świeżo utworzonej federacyjnej rzeczypospolitej australijskiej generalny gubernator kolonji lord Dudley przyjął tytuł Naczelnego Skauta. Malta, Singapore i Smyrna przysłały delegatów na pierwszy zlot (rally) skautów we wrześniu 1909 r. w Londynie, a w całej Anglji sami chłopcy z własnej inicyatywy i nieoglądając się na nikogo, potworzyli patrole, i natchnieni przez podręcznik Baden-Powella, zaczęli praktycznie podług zawartych w nim wskazówek ćwiczyć się w wyrabianiu sprawności fizycznej i męzkich zalet charakteru. I zanim sam twórca systemu zdążył zorganizować Główną Kwaterę52)Skautów na wzór takich samych instytucyj, ujednostajniających działalność poszczególnych oddziałów Brygad Chłopców, już przeszło sto tysięcy młodych skautów zjednoczyło się we wspólnej pracy pod znamiennem hasłem: „be prepared“ — bądźcie gotowi!
Kulminacyjnym punktem w tym okresie ruchu skautowego był zorganizowany przez Baden-Powell’a we Wrześniu 1909 r. pierwszy zlot skautów w Kryształowym Pałacu w Sydenham pod Londynem połączony z ćwiczeniami i wielką rewją, w której wzięło udział przeszło 13 tysięcy chłopców. Po rewji generał Sir Baden-Powell, który przyjął tytuł Naczelnego Skauta (Chief Scout) odczytał przed frontem orędzie królewskie, w którem Edward VII wypowiedział znamienne słowa: „poczucie patryotycznej odpowiedzialności i owocnej dyscypliny, którą dziś poznaliście jako chłopcy, pozwoli wam, skoro dorośniecie, spełnić swój obowiązek względem ojczyzny, gdy jej zagrozi niebezpieczeństwo.“ Przykład monarchy pociągnął za sobą arystokracyę angielską i szerokie warstwy społeczne: wszędzie na prowincyi potworzyły się komitety miejscowe i stowarzyszenia, mające na celu propagandę skautingu wśród młodzieży, a niektórzy magnaci angielscy, jak np. lord Salisbury z Hatfield w Hertfordshire, otworzyli swoje wspaniałe parki dla ćwiczeń, zabaw i obozów młodzieży. Ujednostajnieniem skautingu, prowadzonego dotychczas dość rozbieżnie, a nawet w wielu wypadkach po amatorsku, zajęła się zorganizowana53)przez Baden-Powell’a Główna Kwatera Skautów (Boy Scouts Headquarters), mieszcząca się dziś 117 Victoria street S. W.), której zadanie polega głównie na dostarczaniu wszelkich informacyj, ubrania i przyrządów poszczególnym patrolom skautowskim i ogólnem instruowaniu poszczególnych oddziałów czy drużyn.
Studyując związki młodzieży podczas ostatniego pobytu mojego w Londynie, mogłem zawsze w każdej chwili zasięgnąć we właściwem biurze informacyj którego dnia, gdzie i w jakiej godzinie ten lub ów oddział tej albo innej brygady odbywać będzie swe ćwiczenia, i stosownie do tego ułożyć sobie rozkład czasu. Natomiast kierownik Głównej Kwatery Skautów p. Archibald J. Kyle, któremu głęboko jestem wdzięczny54)za nieocenioną pomoc przy poznawaniu tej organizacyi, zaraz na samym wstępie oświadczył mi wyraźnie: „chcąc poznać, jak w rzeczywistości idzie robota w tym lub innym patrolu, musi pan sam znaleźć sposób skomunikowania się z właściwym skautmastrem, zasadą naszą jest bowiem zupełna decentralizacya z pozostawieniem każdemu z poszczególnych kierowników jaknajdalej idącej swobody i inicyatywy.”
Należy dodać, że w obec niezwykle bogatego programu skautowego poszczególne patrole wybierają każdy dla siebie jedną specyalność, którą też starają się traktować zupełnie fachowo, aby dojść w nich do ostatnich granic sprawności: tak np. wspomniany sekretarz związku i kierownik Głównej Kwatery inż. Kyle prowadzi ze swym oddziałem, złożonym ze starszych chłopców (t. zw. Richmond Senior Troop) ćwiczenia straży ogniowej, inne zaś patrole, które miałem sposobność poznać w robocie, przyjęły jako swoją specyalność w zależności od uzdolnienia chłopców lub zawodu skautmastra sygnalizowanie, rozbijanie namiotów, służbę transportowy, służbę ambulansowy, budowlanie mostów, gimnastykę i lekką atletykę, niezależnie, rzecz oczywista, od ogólnych zabaw i gier skautowych.
Podstawrową jednostką w organizacyi skautowskiej jest patrol, złożony z 6—8 chłopców, którzy wybierają patrolowego (leader), ten zaś mianuje swojego zastępcę czyli kaprala. Kilka patrolów (co najmniej trzy) stanowdą drużynę (troop) pod dowództwem55)specyalnego instruktora czyli skautmastra, który musi być koniecznie dorosłym, znać doskonale skauting i uzyskać zatwierdzenie Głównej Kwatery. Jak w uniwersyteckich corps'ach niemieckich członkowie dzielą się na mułów, fuksów i burszów, tak w organizacyi skautowej mamy rekrutów, zwanych inaczej „mazgajami“ (tenderfoot), tudzież skautów pierwszej i drugiej klasy w zależności od egzaminów, jakie zdali przed swoim skautmastrem. Przy instruktorze funkcyonuje „trybunał honoru" (Court of Honour), złożony z dwóch członków, wybranych przez patrolowych pod przewodnictwem samego instruktora: trybunał ten rozpatruje wszelkie zajścia i spory pomiędzy skautami, a orzeczenia jego są ostateczne. Drużyna nosi nazwę miejscowości, z której pochodzi, patrole zaś noszą nazwę jakiegokolwiek bądź zwierzęcia czy ptaka i nawołują się odpowiednim głosem, wyciem, rykiem lub pianiem, a każdy posiada flagę z szarego płótna z wymalowaną na niej czerwoną farbą głowę swojego patrona.
Rekrut awansuje na skauta II klasy po stwierdzeniu przez jego skautmastra, że potrafi zawiązać cztery oddzielne rodzaje węzłów w przeciągu mniej niż pół minuty każdy, że potrafi odtropić ślad konia lub sarny na przestrzeni ¼ mili ang. niedłużej jak w przeciągu kwadransa, lub w mieście opisać mniej więcej dokładnie zawartość wystawy sklepowej, której przypatrywał się nie dłużej jak przez pół minuty, że potrafi przejść milę angielską nie dłużej jak w prze ciągu trzynastu minut i że wreszcie zna tajemniczy56)znak i umówiony ukłon skautowski tudzież umie na pamięć „prawo skautowe.“ Przy egzaminie na skauta I klasy, (który odbywa się uroczyście w obec „trybunału honoru“) kandydat musi oprócz tego57)wskazać kierunek rozmaitych punktów na kompasie niezależnie od jego ustawienia, odbyć samemu podróż przynajmniej 15 milową pieszo, konno, łódką lub na rowerze, wskazać główne sposoby ratunku w nagłych wypadkach pożaru, tonięcia, poniesienia przez konie, zatrucia gazem i załamania się na lodzie, potrafić okazać pierwszą pomoc przy złamaniu, oparzeniu, ranach ciętych, omdleniu i otruciu, umieć czytać i pisać, posiadać conajmniej 6 pensów (koło 25 kop.) w kasie oszczędności, nauczyć przynajmniej jednego rekruta sztuki zawiązywania sześciu rozmaitych węzłów (przydatnych później przy służbie transportowej i ambulansowej tudzież budowaniu przenośnych mostów), wreszcie rozłożyć i rozpalić ognisko przy pomocy niewięcej jak dwóch zapałek, i ugotować na niem ¼ kwarty mąki tudzież 2 kartofle bez pomocy narzędzi kuchennych.
Oznaką skautów jest metalowy znaczek w kształcie, zbliżonym do lilji heraldycznej, i napisem „bądź gotów” (be prepared), noszony na kapeluszu lub na lewym rękawie w zależności od urzędu i stopnia. Znaczek ten, zwany technicznie żetonem (badge), nosi również nazwę life (życie): skaut otrzymuje go po zdaniu pierwszego egzaminu i nosi, dopóki pozostaje w organizacyi. Może się zdarzyć, że skaut otrzyma rozkaz „zaryzykowania swego życia,” to jest wykonania jakiegoś trudnego polecenia z tem zastrzeżeniem, że jeżeli nie uda mu się go wykonać, utraci „życie” czyli znaczek: chłopiec taki może pozostać w patrolu, ale nowy znaczek otrzyma tylko58)w razie szczególnego odznaczenia się. Chłopiec, któryby złamał słowo honoru lub dopuścił się jakiegoś czynu, sprzecznego z etyką, podlega „karze śmierci,” to znaczy wydaleniu z drużyny z pozbawieniem znaczka. Sygnałem każdego patrolu do rozpoczęcia zajęć jest śpiewka, złożona z dwóch zwrotek: „in gonjame, gonjame – inwubu, ja-bo, ja-bo, inwubu,“ co znaczy: „on jest lwem! — tak, jeszcze lepiej, bo hipopotamem!”
T. zw. „prawo skautowe,” którem każdy skaut obowiązany jest kierować się w swem codziennem życiu, polega na wyciągnięciu wszystkich konsekwencyj z ogólnej zasady związku: „bądź gotów!,” Bądź gotów duchem, to znaczy: pamiętaj, nietylko o tem abyś wyrobił w sobie bezwarunkowe posłuszeństwo dla każdego rozkazu swojego bezpośredniego zwierzchnika, lecz i abyś zawsze przemyślał dokładnie zawczasu każdy wypadek i każdą sytuacyę, w której możesz się znaleźć, tak abyś zawsze wiedział, jak masz postąpić. Bądź gotów ciałem, to znaczy: dbaj o wyrobienie siły, zręczności i sprawności fizycznej, abyś rzeczywiście był w stanie wykonać to, co w danej chwili będzie twoim obowiązkiem.
Przykazania „kodeksu honorowego” skautów są następujące:
1) Skaut zasługuje bezwzględnie na wiarę, i można polegać zawsze na nim jak na Zawiszy, zarówno wówczas kiedy coś twierdzi lub czemuś przeczy, jak i wówczas gdy ma do spełnienia59)dane mu polecenie. Skaut, który by skłamał, lub nie przyłożył wszelkich starań, aby w granicach ludzkiej możliwości wywiązać się jaknajlepiej ze swego zadania, traci „życie,“ to jest odznakę godności skauta.
2) Skaut przyrzeka być wiernym ojczyźnie, zwierzchnikom i tym, u których pracuje, bronić ich od napaści i występować przeciwko tym, którzy źle o nich mówią.
3) Skaut winien być pożytecznym i okazywać innym pomoc, dlatego też na znaczku swoim nosi specyalny węzeł, który ma mu przypominać, że codziennie musi zrobić przynajmniej jeden dobry uczynek, jak np. nakarmić głodnego psa, napoić konia, podać rękę starcowi przy przejściu przez ulicę podczas wzmożonego ruchu kołowego i t. p., a przedewszystkiem winien dokładnie i sumiennie spełniać obowiązki swojego stanu, stawiając je ponad swoją wygodę, przyjemność, a nawet ponad własne bezpieczeństwo.
4) Skaut jest przyjacielem całej ludzkości i bratem wszystkich innych skautów niezależnie od ich pochodzenia lub klasy społecznej, do której należą. Ideał taki przedstawił znany pisarz angielski Rudyard Kipling w swej znanej, też i na język polski przetłómaczonej, lecz, niestety, zbyt mało u nas przez młodzież czytanej powieści p. t. „Kim,” w której bohater, młody chłopiec angielski, wychowany wśród hindusów, nazwany został przez nich „małym przyjacielem całego60)świata.“ Skaut jest więc pod tym względem przeciwstawieniem typu zwykłego snoba, który patrzy z góry na niższych od siebie, a zazdrości bogatszym lub lepszym od niego.
5) Skaut jest zawsze uprzejmy i grzeczny względem wszystkich, a szczególniej względem kobiet, dzieci, starców, kalek i w ogóle słabszych od niego, i za wyświadczone im usługi nigdy, w żadnym wypadku, nie przyjmie żadnego wynagrodzenia.
6) {{spaces|Skaut jest przyjacielem zwierząt, stara się ustrzedz ich od cierpień, nie pozwala znęcać się nad niemi i bez potrzeby nie zabije żadnego żyjącego stworzenia, pamiętając że życie jest danem od Boga.
7) Skaut obowiązany jest do bezwzględnego posłuszeństwa każdemu rozkazowi swego zwierzchnika, pamiętając, że na tem właśnie polega treść i istota prawdziwej karności.
8) Skaut zawsze śmieje się i gwiżdże, to znaczy, że każdy rozkaz ma być spełniony przez niego chętnie i z ochotą, bez ociągania się i nie pod przymusem. Skaut nigdy nie szemrze, nie zraża się przeciwnościami, nie smuci się i nie przeklina w razie niepowodzenia, wiedząc, że w życiu muszą być ciernie.
9) Skaut jest przewidujący, to znaczy, że stara się zawsze mieć na czarną godzinę trochę pieniędzy w kasie oszczędności, tym sposobem61)nie będzie nigdy ciężarem dla innych, owszem, sam zawsze będzie mógł skutecznie dopomódz tym, którzy dzięki nieszczęśliwemu wypadkowi lub własnej lekkomyślności znajdą się w ciężkiej potrzebie.
10) Wreszcie — chociaż ruch skautowy nie nosi ścisłego charakteru wyznaniowego — skaut winien pamiętać, że jest przedstawicielem wyższego porządku moralnego na świecie i jako taki, musi czerpać siły do jego obrony z góry, innemi słowy skaut nie zaniedbuje codziennej mod1itwy i sumiennie wypełnia obowiązki religijne podług przepisów wyznania, do którego należy.
Powyższe dziesięć punktów stanowią właściwe wyznanie wiary młodych wywiadowców, ich kodeks honoru, przypominający w ogólnych zarysach wspaniały Buszido japońskich samurajów lub też skomplikowane prawo rycerskie wieków średnich. Jest to, można powiedzieć, szkielet systemu skautowego i jednocześnie jego system nerwowy, a co najważniejsza, że nie zawiera nic, coby nie było w zupełności dostępnem dla przeciętnego chłopca. Cała rzecz polega na tem, że skauci uczą się pamiętać o swoich obowiązkach, za czem w zwykłym porządku rzeczy idzie, że umieją je wypełniać.
Chociaż, zasadniczo biorąc, o umundurowaniu skautów w ścisłem znaczeniu tego słowa mowy być nie może, to jednak ze względu na konieczność ujednostajnienia zewnętrznego wyglądu patrolu, szczególniej przy ćwiczeniach zbiorowych, Główna Kwatera62)wydała szereg przepisów, a raczej wskazówek zarówno co do materyałów na ubrania, jak i co do kroju ubrania i jego koloru w głównych przynajmniej zarysach.
Przedewszystkiem więc zarówno bielizna jak i ubranie zwierzchnie winny być o ile możności z flaneli lub innego materyału wełnianego, albowiem wełna w razie silnego spotnienia lub zmoknięcia pochłania wilgoć ciała i utrzymuje je w jednostajnej temperaturze, chroniąc je tym sposobem od przeziębienia. Wiadomo zaś, że w tych wypadkach bawełna bywa często przyczyną poważnej choroby, gdyż dotknięcie wilgotnej zimnej bielizny do rozpalonego wskutek gwałtownego ruchu ciała pociągnąć może za sobą zajęcie organów oddechowych i sprowadzić nawet zapalenie płuc. Tymczasem skaut z natury rzeczy wystawionym jest często na deszcz i niepogodę, zmuszonym bywa niejednokrotnie przez czas dłuższy chodzić w przemokłem ubraniu lub obuwiu bez możności zmiany lub wysuszenia, albo po gwałtownem spótnieniu niejako zastygnąć bez ruchu przez dłuższy czas (np. przy tropieniu lub ukrywaniu się). O przewadze pod tym względem flaneli nad bawełną wiedzą zresztą wszyscy sportsmeni. Zaznaczyć przytem należy, że flanela jest w ogóle w Anglji w stałem użyciu: zamożniejsze warstwy noszą ją pod bielizną, mniej zamożni zastępują bieliznę płócienną bielizną flanelową, a we wszystkich oddziałach i patrolach, które miałem sposobność odwiedzić, wszyscy chłopcy nosili bieliznę flanelową.63) Co do kroju ubrania Główna Kwatera Skautów zastrzega się wyraźnie, aby w interesie podtrzymania ruchu skautowego w szerokich warstwach społeczeństwa poszczególne patrole unikały, o ile możności, wszystkiego, co by w ten lub inny sposób przypominało umundurowanie wojskowe. Wskazówka ta dotyczy nietylko skautów, lecz i ich naczelników, którzy powinni unikać starannie noszenia jakichkolwiek bądź oznak wojskowych i w ogóle winni dbać o jaknajskromniejszy wygląd ubrania.
Ubranie to, obmyślone przez generała sir Roberta Baden-Powella na podstawie długoletniego doświadczenia, nabytego w służbie wojskowej w Egipcie, Indyach Wschodnich i Afryce Południowej, stanowi w rzeczywistości połączenie typu amerykańskiego cow-boy'a ze strojem góralskim, jak świadczą, z jednej strony: kapelusz, przypominający meksykańskie sombrero, i opatrzona myśliwskiemi kieszeniami, a związana chustką pod szyję koszula, zastępująca kurtkę — z drugiej zaś — gołe kolana, które spotykamy nietylko u szkockich highlanderów, lecz i u Tyrolczyków, Szwajcarów i mieszkańców Alp Bawarskich.
W obozie i podczas zabaw ubranie naczelnika różni się od ubrania zwykłych skautów jedynie tylko białym kolorem wstęg, przypiętych do lewego ramienia, tudzież odmiennym rysunkiem srebrnego znaczka, przypiętego do kapelusza, natomiast na musztrach i rewjach skautmastrzy zamiast krótkich, sięgających do kolan spodni wkładają spodnie do konnej jazdy i spiralne sztylpy koloru khaki.64) Ubranie skauta składa się z flanelowej koszuli w kolorze khaki, niebieskim, zielonym lub szarym z dwiema kieszeniami na piersiach, zapinanemi na guziczki, z wązkiemi naramiennikami tegoż koloru, tudzież z krótkich, nie sięgających kolan majtek (shorts) z tego samego materyału i tegoż koloru, ściągniętych rzemiennym pasem, spiętym na sprzączkę lub zapinkę z pistolecikami do zawieszenia noża65)lub gwizdka[12]. Pończochy wełniane ciemnego koloru, ściągnięte zielonemi podwiązkami i założone u góry tak, aby kolana pozostawały odsłoniętemi, trzewiki sznurowane, czarne albo brązowe, tudzież kapelusz miękki typu amerykańskiego ze sztywnem, plaskiem rondem koloru khaki ze skórzaną taśmą i takim samym rzemykiem do zapinania pod usta.
Oznakami godności skauta jest specyalny brązowy znaczek na kapeluszu, przypominający rysunkiem lilję burbońską lub naszą Gozdawę, z dwiemi gwiazdami na jej bocznych końcach i z umieszczonym u dołu na metalowej wstędze napisem: be prepared (bądź gotów), dalej pęk wstążek koloru właściwego patrolu u lewego ramienia, tegoż koloru chustka na szyję, związana specyalnym węzłem weśrodku i na końcach, tudzież długa na sześć stóp, względnie pięć stóp i sześć cali laska z drzewa jesionowego z podziałką na stopy i cale. W zawieszonym przez plecy tornistrze z nieprzemakalnego brezentu nosi skaut wszystko to, co mu jest po trzebne na wycieczce lub w obozie, a więc cynową manierkę, przybór kuchenny, t. zw. billy can, złożony z kociołka, rondelka, patelni i talerzyka, chorągiewkę do sygnalizowania systemem semaforowym, mapę miejscowości, żelaza do tropienia, zapasową66)bieliznę i t. p. Wreszcie u pasa zwiesza mu się topór typu, używanego przez saperów, tudzież rzemyki do przytroczenia kołdry, kawałka nieprzemakalnego płótna, kurtki lub paltota: zresztą te dwie ostatnie części ubrania, jako zbyt obciążające chłopców i tamujące swobodę ruchów, dają się doskonale zastąpić przez wkładany na koszulę sweater grubej włóczkowej roboty z szerokim wykładanym kołnierzem, podnoszonym w razie niepogody, deszczu lub wiatru[13].
Chłopcy, świeżo zaliczeni do patrolu, przystępują odrazu do praktyki skautingu bez uprzednich długich objaśnień lub ćwiczeń przygotowawczych. Zapoznawszy się w ogólnych zarysach z zasadami obserwacyi i zapamiętywania widzianych rzeczy, nabywszy elementarnych wiadomości w dziedzinie od najdywania śladów ludzi, koni, wozów, rowerów, automobili i t. p. zarówno na miękkim jak i na twardym gruncie, uczą się sztuki podpełzania pod przykryciem67)tak, aby nie być spostrzeżonym, oryentowania się w miejscowościach nieznanych, oznajomiają się ze wskazówkami praktycznemi co do pogody i kierunku wiatrów, zapoznają się ze sztuką budowania szałasów, schronisk, pieców obozowych, rozbijania namiotów, rozniecania ognisk, urządzania legowiska na noc, elementarnych zasad ciesielki, reperowania ubrania i obuwia, wreszcie szkicowania odręcznych planów miast, wsi i miejscowości różnego rodzaju.
Ale to wszystko jest zaledwie wstępem do właściwego poznania praktycznej nauki przyrodoznawstwa. Nie trzeba bowiem zapominać, że umiejętność obserwowania rzeczy otaczających, aczkolwiek wrodzona dzieciom, słabnie z wiekiem, gdyż późniejsze wrażenia nie są nigdy tak silne jak pierwsze, i z tego powodu musi być systematycznie rozwijaną od lat najwcześniejszych. Właściwym więc celem przyrodoznawstwa, traktowanego nie jak u nas, książkowo, lecz z punktu widzenia praktycznego zaznajomienia się z otaczającą przyrodą (t. zw. woodcraft) jest rozbudzenie w młodych chłopcach spostrzegawczości, a jako główne środki służą ku temu: tropienie zwierząt i ptaków, obserwowanie ich życia, studyowanie ich zwyczajów i w ogóle poznawanie przyrody we wszelkich jej objawach, aż do umiejętności odgadnięcia zagadki ze śladu nogi na piasku, lub uronionego pióra na ziemi, gdyż skaut musi szybciej i dokładniej od innych spostrzedz wszystko, cokolwiek bądź dzieje się w jego otoczeniu.68) Skaut jest przedewszystkiem sportsmanem, a każdy sport, każda gra czy zabawa sportowa, jest właściwie obrazem wojny bez jej krwiożerczych akcessoryów i polega na przeciwstawieniu własnej sprawności sprawności innych lub instynktowi i ostrożności zwierząt: poza tem sport jest jednym ze środków roz wijania w dzieciach uczucia koleżeństwa i przyjaźni, szczególnie kiedy łączy się z nim pewna szansa ryzyka czy niebezpieczeństwa. Najlepszem przygotowaniem do tak pojętego przyrodoznawstwa jest oczywiście polowanie, ale sport ten dla większości skautów będzie w prawdziwej swej formie najczęściej niedostępnym. Natomiast strzelba da się z łatwością zastąpić aparatem fotograficznym, a chwytanie na kliszę zajęcy, królików, sarn, wiewiórek, lisów, jeżów i ptaków najrozmaitszego gatunku w lesie wymaga nie mniejszej, jeżeli nie większej wprawy w tropieniu i podchodzeniu zwierzyny, jak rzeczy wiste polowanie[14].
Ten sam cel rozwijania w chłopcach spostrzegawczości i zdolności szybkiego oryentowania się mają na celu też rozmaite specyalne gry i zabawy skautowskie, których opisywać szczegółowo na tem69)miejscu nie sposób[15]. Dość będzie przytoczyć ulubioną zabawę „w zająca i charty,“ gdy skautmaster wełnę, pokrajaną w cienkie pasy, rozrzuca po polu i lesie, lub we wsi przybija do wrót poszczególnych domów, poczem wysyła patrole, z których zwycięzcą uznany będzie ten, kto w określonym czasie odnajdzie i przyniesie jak najwięcej wełny. Często również urządzanem bywa t. zw. cross country running, zabawa polegająca na odtropieniu i „zaszczuciu” przez patrol poszczególnego skauta, wypuszczonego z miejsca zbornego na jakie pół godziny wcześniej przed innymi, lub na przekradzeniu się ściganego przez otaczający go łańcuch obławy: obie te zabawy uczą doskonale oryentowania się w nieznanej okolicy, korzystania z naturalnych przykryć, wybierania odpowiednich dróg i t. p. „Uśmiercanie” przeciwnika odbywa się przez trafienie go piłką tennisową, a ścisłe pilnowanie się przez wszystkich tej raz przyjętej zasady gry uczy tego, co anglicy nazywają „fair play,“ t. j. dobrowolnego poddawania się ustanowionym przepisom i zwyczajom.
Piszący te słowa był również świadkiem kilku zabaw nocnych, raz gdy skautmaster porzucił na polu chustkę, skropioną mocnym wyciągiem eukaliptusa, a po zapadnięciu zmroku wysłał kilka patroli w celu jej odnalezienia za pomocą węchu, następnie, gdy70)chłopcy określali przypuszczalne miejsce znajdowania się na polu ich kolegi, który na gwiznięcie patrolowego wśród ciemnej nocy to tu, to tam świecił przez chwilę latarką.
W okolicy Portsmouth istnieje specyalne stowarzyszenie pod protektoratem lorda Beresforda, które co miesiąc urządza kilkudniową zabawę z miejscowemi organizacyami skautowskiemi, przyczem obie strony wysyłają specyalne patrole cyklistów, a w zabawie przyjmuje udział do tysiąca osób, wśród których wielu dorosłych z najrozmaitszych warstw społecznych.
W pobliżu Islington wezwano patrol skautów do szluzy na rzece Lea, gdzie na brzegu leżał jakiś człowiek, ciężko zraniony na skutek nagłego opadnięcia wrót: nieznajomy był już opatrzony i zabandażowany przez doktora, mieszkającego w sąsiedztwie, chodziło tylko o przeniesienie go do miejscowego szpitala. Skauci zaimprowizowali polowe nosze, umiejętnie złożyli na nich rannego i ponieśli w stronę miasta, lecz jakież było ich zdziwienie, gdy na rynku ranny wyskoczył z lektyki i pomaszerował na czele patrolu: był to ich własny skautmaster, który w ten sposób chciał się przekonać o sprawności swych uczniów, z którymi niedługo przedtem przeszedł kurs ratownictwa.
Praktyka skautingu nabywa się oczywiście nie z książki i w czterech ścianach pokoju, lecz w bezpośredniem zetknięciu się i obcowaniu z przyrodą, a jeśli weźmiemy pod uwagę, że znaczną, być nawet71)większą część chłopców w angielskich organizacyach młodzieży rekrutuje się pośród ludności miejskiej, to łatwo zrozumieć, jaką rolę w życiu tych dzieci, już wcześnie zazwyczaj zaprzęgniętych do pracy zarobkowej, odegrywać muszą kilkutygodniowe chociażby wakacye, spędzone w obozie!
Obóz stanowi nietylko najmilszą rozrywkę, nietylko przynosi niezaprzeczoną korzyść pod względem rozwoju zdrowia fizycznego, lecz jest jednocześnie najskuteczniejszym być może środkiem oddziaływania na stronę moralną chłopców i skutecznego urabiania ich charakteru. Pomyślne warunki hygjeniczne, ruch na świeżem powietrzu, bezpośrednie oddziaływanie zwierzchników, zastępujących w danym wypadku rodziców, duch koleżeństwa wśród chłopców, mieszkających we wspólnym namiocie — to wszystko sprawia, że — jak mnie niejednokrotnie zapewniano — tydzień obozu co do skuteczności swojej równa się dwunastu miesiącom pracy poza obozem.
T. zw. obozowanie (camping), dziś tak modny na Zachodzie a szczególniej w Ameryce i Anglji zwyczaj spędzania dla odpoczynku kilku tygodni, czy nawet miesięcy na łonie natury w możliwie zupełnem oderwaniu się od „dobrodziejstw“ współczesnej cywilizacyi, jest niewątpliwie instynktownym protestem duszy ludzkiej przeciwko wypływającemu z obecnych sztucznych warunków życiowych oddaleniu go od przyrody i zerwaniu bezpośredniego związku pomiędzy człowiekiem jako istotą żyjącą i naturalnem jego otoczeniem. Obozowanie ma na72)celu powrót do natury w tym zakresie, jaki dziś przy uwzględnieniu wymagań współczesnego życia, i naszych przyzwyczajeń okaże się możliwym. W zastosowaniu do młodzieży stanowi ono niewątpliwie potężny środek wychowawczy albowiem chłopiec nauczy się w obozie wielu takich rzeczy, o których istnieniu w innych warunkach nigdy by nawet nie przypuszczał. Jako przykład można wskazać, że, wybierając się do obozu, musi zastanowić się nad tem, co ma z sobą zabrać, jak spakować bagaż, aby mu w drodze jaknajmniej przeszkadzał, a na miejscu powinien pomyśleć o wybraniu miejsca, odpowiednio zasłoniętego od wiatru lub słońca, o zbudowraniu na niem jaknajprymitywniejszego szałasu, rozbiciu namiotu i urządzeniu pościeli, wreszcie przyrządzeniu jedzenia, które zastosowane do miejsca i do otoczenia, musi być jednak zdrowem i obfitem.
Z tego też względu wszystkie organizacye i związki młodzieży dbają usilnie o zapewnienie swoim członkom chociażby kilkudniowych, jeżeli nie kilkutygodniowych wakacyj w zdrowotnej miejscowości, najczęściej na wybrzeżu morskiem, gdzie rozbija się większe lub mniejsze obozowisko, pociągające młodych chłopców urokiem spędzenia wakacyj pod namiotem. Obóz jest w zasadzie płatnym, chociaż składki skautów nie są w stanie, oczywiście, pokryć wszystkich kosztów, i organizacye młodzieży zmuszone są z konieczności szukać pomocy u osób, stojących w blizkiej styczności z ruchem skautowym. W każdym razie składka od chłopców jest73)zwykle względnie wysoką, jak mi tłómaczono, dlatego, że dzieci zawsze cenią więcej to, co ich drożej kosztowało, i wynosi przeciętnie 5 szylingów tygodniowo (około 2 rb. 50 kop.). Sumą taką przeciętny chłopiec angielski, zatrudniony w handlu, rzemiośle czy przemyśle z łatwością w ciągu miesięcy zimowych oszczędzić jest w stanie. Charakterystycznym jest fakt, że chłopcy z klas pracujących rozporządzają zwykle większemi oszczędnościami niż np. wychowańcy szkół średnich, którzy, mając swe konieczne potrzeby opędzone przez rodziców, uważają za swój święty obowiązek wydać co do ostatniego grosza wszystko to, co z domu na swoje drobne wydatki dostają. Jeżeli chłopiec z tego czy innego względu składki na oboz zapłacić sam nie jest w stanie, a bezpośredni jego zwierzchnik wyda o nim dobrą opinję, organizacya stara się przyjść mu z pomocą w ten sposób, że posyła pieniądze jego rodzicom lub opiekunom, tak aby obdarowany nie wiedział o tem, że przyjęty został darmo, a to w myśl ogólnej zasady, że skaut jest dżentelmenem, a nie żebrakiem. Przysłowie angielskie powiada, że dostać coś wzamian za nic działa piorunująco jak trucizna (Something for nothing is a poison which works swiftly). Pociąganie chłopców do płacenia składek, i w dodatku jeszcze względnie wysokich, ma na widoku nietylko dbałość o utrzymanie organizacyi, lecz i przedewszystkiem względy natury ściśle wychowawczej. Peryodyczne terminy płacenia składek przypominają chłopcom peryodycznie74)75)o ich przynależności do organizacyi i o ciężących na nich obowiązkach poświęcenia prywatnych interesów względom zbiorowości i pewnej solidarnej odpowiedzialności względem społeczeństwa.
Dodać należy, że w ostatnich dwóch latach ruch skautowski zaczyna puszczać korzenie poza granicami Anglji. We Francyi pierwsze patrole wywiadowcze powstały w październiku 1910 r. w Grenelle, zorganizowane przez pastora Gallienne, przeważnie z pośród młodzieży rzemieślniczej. Organizacya ta przyjęła oficyalną nazwę „éclaireurs - débrouillards” albo „éclaireurs français,” a jej założyciel w następujący sposób określił cel i zadanie tego pierwszego na ziemi francuzkiej związku skautowskiego. „Pragniemy, aby nasze kompanje wywiadowcze stały się szkołą przygotowania do życia, w której kształcić się będą przyszli nasi obywatele, którzy, miejmy nadzieję, będą lepiej zdawali sobie sprawę ze swych obowiązków, aniżeli z przysługujących im praw. Zorganizowani jako wywiadowcy francuzcy, stoimy na wysokości, na której ulegają zapomnieniu drobne nienawiści i zazdrości codziennego życia. Na tej wysokości możliwem jest połączenie wszystkich ludzi dobrej woli, którzy mają na celu rozwój kraju i dobro publiczne w związku z wychowaniem młodej demokracyi.“ W dalszym ciągu p. Bertier, znany w kołach pedagogicznych francuzkicli kierownik jednej ze szkół prywatnych, zorganizował z pośród swoich wychowańców drużyny skautowe, które posłużyły za wzór dla oddziałów i patroli, tworzonych76)w różnych miejscowościach Francyi przez grupy młodzieży chrześcijańskiej. Obecnie ruch skautowski we Francyi koncentruje się w specyalnem stowarzyszeniu „Lidze wychowania narodowego” (Ligue d'Education Nationale), której zarząd znajduje się w Paryżu (3 rue Dante), a przy nim w charakterze instruktora i komisarza technicznego pracuje p. Williamson, anglik z pochodzenia, ale z urodzenia i wychowania francuz. Organem związku jest miesięcznik p t. Revue d’ education nationale. Hasło organizacyi francuzkiej éclaireurs-debrouillards stanowi parafraza i rozwinięcie znanej maksymy łacińskiej o zdrowej duszy w zdrowem ciele: „dans un corps endurci et assoupli par les sports un cerveau hien equilibre et un coeur pur,” a — o ile sądzić możemy z regulaminów i instrukcyj poszczególnych grup, jakie mieliśmy sposobność poznać (pomiędzy innemi — patrolów skautowskich liceum Henryka IV i liceum Condorcet w Paryżu) — skauting francuzki nie stanowi bynajmniej ślepego naśladownictwa oryginalnego systemu Baden-Powella, lecz jest raczej połączeniem angielskiego skautingu z zasadami amerykańskiego systemu Indian Woodcraft Thompsona Setona[16]. Z tem wszystkiem jednak należy zaznaczyć, że ruch skautowski we Francyi jest pomimo wszystkiego77)względnie dość słaby, a w każdym razie znacznie słabszy niż w sąsiednich Niemczech[17].
W czystej swej formie rozwinął się skauting na wzorach angielskich w Szwecyi, Danji, Norwegji i Niemczech, szczególnie zaś w Bawaryi, gdzie protektorat nad nowopowstałą na wzór angielski organizacyą pod nazwą „Pfadfinderbund“ objął sędziwy regent książę Luitpold, a następca tronu ks. Ruprecht zapisał do niej w charakterze członków czynnych dwóch swoich synów, trzynastoletniego ks. Luitpolda i dziesięcioletniego księcia Albrechta[18]. W większości miast niemieckich istnieją już drużyny skautowe, a głównym ich instruktorem z ramienia Pfadfinderbundu jest baron von Seckendorf. Z innych niemieckich związków młodzieży wskazać należy dwa poważne i liczące po kilkanaście tysięcy chłopców: Jugendsport in Feld und Wald tudzież Alt-Wandervogel, których członkowie w roku zeszłym odbyli kilka wycieczek do Anglji, a na ostatniej78)wystawie hygjenicznej w Dreźnie mieliśmy sposobność oglądać świetnie zorganizowany dział niemieckich Pfandfinderów.
Z Niemiec ruch skautowski przedostał się do Austryi, ztamtąd zaś do Galicyi, gdzie w końcu zeszłego roku zaczął nawet we Lwowie wychodzić pod redakcyą p. Andrzeja Małkowskiego specyalny dwutygodnik p. t. „Skaut, pismo młodzieży polskiej,” poświęcony specyalnie skautingowi, zwanemu tam inaczej — i nie bez słuszności — harcerstwem. Ruch ten, pozostający pod egidą „Sokoła” rozwija się dotąd przeważnie wśród uczniów szkół średnich i znajduje się jeszcze w fazie przejściowej, tak że byłoby przedwczesnem wyciągać z niego jakiekolwiek bądź wnioski na przyszłość. W interesie jednak młodzieży polskiej, zarówno jak w interesie kultury narodowej mamy prawo spodziewać się, że zapoczątkowany pod szczęśliwą gwiazdą u nas ruch harcerski rozwijać się będzie prawidłowo zgodnie ze swem założeniem i nie da się sprowadzić na błędne manowce, na których z konieczności musiał by przybrać cechy wynaturzone i chorobliwe. Ze niektóre drużyny skautowskie w Galicyi są już na dobrej drodze, podczas gdy inne błąkają się po omacku, świadczy polemika w No. 15 „Skautu” z d. 15 Maja 1912 r., w której „Skaut z Drużyny Strzeleckiej” zastrzega się bardzo wyraźnie przeciwko dążeniu do sprowadzania ruchu skautowego na bezdroża akcyi politycznej. „Skauting — pisze słusznie autor — jako instytucya wychowawcza działać powinien jedynie79)przez czyn, przez ćwiczenia, nie zaś przez oderwane odżycia rozumowanie i „kołkowanie,“ które stało się istną plagą życia młodzieży.
Skauting obejmuje wychowanie fizyczne, a więc ćwiczenia gimnastyczne, a głównie ćwiczenia w polu, jak wywiady, roboty w obozie, służba łącznośći, pomoc sanitarna i t. p., przyczym prace te mają być prowadzone w myśl ogólnych zasad wojskowych, aby mogły być zużytkowane, przy każdej sposobności, jaka się nadarzyć może. Zresztą jasną jest rzeczą, iż tego rodzaju prace polowe mechanicznie przeprowadzane być nie mogą, ale muszą być połączone z wykształceniem charakteru, uczuć i umysłu. Mimo to wchodzą jednak jako najważniejszy zakres do organizacyi skautowej.“
Tajemnicy powodzenia angielskich organizacyj skautowskich należy szukać w tem, że, jak już niejednokrotnie mieliśmy sposobność podkreślić, apelują one przedewszystkiem do szlachetnych, dzielnych, rycerskich cech charakteru młodego chłopca i nie usiłują bynajmniej naginać jego skłonności i upodobań pod teoretycznie obmyślony strychulec cnoty i obowiązku, lecz owszem, wierząc w dobro, wrodzone duszy każdego dziecka, starają się je rozwinąć, wzmocnić i zużytkować dla przezwyciężenia złych przyzwyczajeń i nałogów. I słuszną pod tym80)względem robi uwagę Baden-Powell, ów osiwiały w bojach żołnierz, a tak głęboki znawca duszy dziecięcej, twierdząc, że kto chce zyskać wpływ na młode pokolenie powinien postępować tak jak rybak, wybierający się z wędką do rzeki. Jeżeli na haczyk nasadzi przynętę, którą sam lubi, może być pewny, że połów jego będzie bardzo skromny. Więc też na przynętę dla ryb używać trzeba nie tego, co sami lubimy, ale tego, co lubi ryba. Tak samo ma się rzecz i z młodzieżą „Nie przyciągniecie jej do siebie uroczystemi kazaniami o rzeczach, które dla was wydają się bardzo wzniosłemi, ale przywiążecie ją z pewnością tem, co ją w rzeczywistości poważnie zainteresuje, a skoro ujmiecie ją w swoje ręce, zrobicie z nią to, co będziecie uważali za stosowne. Bo chcąc mieć wpływ na młodego chłopca, trzeba przedewszystkiem, nie narzucając mu się, stać się w rzeczywistości jego prawdziwym przyjacielem[19].“ Winniśmy w końcu dać odpowiedź na dwa pytania, jakie niewątpliwie musiały się nastręczyć w umyśle każdego czytającego to nasze sprawozdanie, oparte na bezpośredniem przestudyowaniu organizacyi związków młodzieży w Wielkiej Brytanji. Zkąd chłopcy angielscy, zatrudnieni w handlu, przemyśle i rzemiosłach — albowiem oni stanowią główne81)kadry tych związków, — mają tyle wolnego czasu, aby być w stanie odbywać codziennie skomplikowane ćwiczenia gimnastyczne i sportowe, i zkąd czerpią środki na pokrycie kosztów, jakie organizacye tego rodzaju pociągać za sobą muszą?
Otóż przedewszystkiem dzięki wzorowemu prawodawstwu angielskiemu o nieletnich, któremu na innem miejscu poświęcimy dłuższą uwagę, prawie wszyscy chłopcy zatrudnieni w jakimkolwiek bądź zawodzie, muszą być bezwarunkowo wolni od zajęć, począwszy od godziny szóstej po południu, tak że cały wieczór mają wyłącznie do swego rozporządzenia, nielicząc oczywiście całodziennego odpoczynku niedzielnego, tudzież soboty, w którą zaraz po południu zamiera w całej Anglji wszelki ruch przemysłowy i handlowy.
Co się zaś tyczy środków materyalnych, to, chociaż na ogół stosowaną jest zasada, że w interesie samej młodzieży organizacya nie daje nic za darmo i za wszystko wymaga odpowiedniej zapłaty, nie ulega wątpliwości, że składki, ściągane od chłopców, pokrywają zaledwie nieznaczną część ogólnych rozchodów. W pewnej mierze z pomocą przychodzi państwo, ułatwiając poszczególnym organizacyom nabywanie po zniżonych cenach namiotów, karabinów starego typu, sztandarów, flag, kompasów i t. p.; filantropja prywatna robi też dużo, ale lwią część potrzebnych pieniędzy dają sami przedsiębiorcy, pracodawcy i fabrykanci, zatrudniający u siebie nieletnich, a rozumiejący dobrze, że we własnym ich interesie82)leży wspomagać usiłowania, mające na celu popieranie pozaszkolnego wychowania młodzieży z klas pracujących, i że warto ponosić pewne ofiary materyalne, aby przyczynić się w miarę możności do uspołecznienia młodego pokolenia, które, pozostawione samemu sobie, zbyt łatwo wpaść może w szpony anarchji i chuligaństwa z wielką szkodą dla dobra publicznego, a z jeszcze większą szkodą dla interesów przemysłu i handlu.
Tem się właśnie tłómaczy fakt, że przedsiębiorcy sami szukają chłopców, o których wiedzą, że czas wolny od obowiązkowych zajęć spędzają pod dozorem starszych, czy na podwórzu szkolnem przy mustrze i robieniu bronią, czy w klubie chłopców na pogadance i czytaniu czasopism, czy w lesie lub polu na zabawie lub tropieniu zwierząt, a nie w szynku lub na ulicy, ta bowiem zbyt często w wielkich miastach staje się akademją przestępstwa i zbrodni.
Dotychczas jesteśmy jeszcze w sferze dobrze pojętych interesów zawodowych. Ale co rzeczywiście każdego obserwatora stosunków angielskich przejąć może najwyższym podziwem dla tego narodu, tak zimnego i wyrachowanego na zewnątrz, a płonącego wewnętrznie tak gorącem uczuciem miłości bliźniego — to olbrzymia ilość dobrowolnych współpracowników w dziedzinie społecznej opieki nad dorastającem pokoleniem, współpracowników, rekrutujących się ze wszystkich stanów, a poświęcających bezinteresownie swój czas, pracę i pieniądze dla sprawy pozaszkolnego wychowania młodzieży klas pracujących. Wśród83)„kapitanów” brygad chłopców, ćwiczących swoje oddziały w robieniu bronią lub strzelaniu do celu, wśród „skautmastrów,“ uganiających się na ich czele po polu i w lesie przy tropieniu zwierząt i ściganiu przeciwnika, spotykamy przedstawicieli wysokiej arystokracyi i skromnych rzemieślników, profesorów uniwersytetu i naczycieli szkół ludowych, pastorów i studentów, księży i młodych sportowców, dawnych wojskowych i kupców, obywateli ziemskich i dziennikarzy, a wszystkich ożywia gorliwa troska o zdrowie fizyczne i moralne dorastającego pokolenia, troska poczęta w miłości Boga i ludzi, a więc owocna w dobre skutki. Dorosłych i chłopców łączy nić serdecznej sympatyi i wzajemnego zaufania: w drużynowym swoim widzą skauci nietylko instruktora, lecz i bezinteresownego opiekuna, do którego w każdej wątpliwości życiowej zupełnie otwarcie zwrócić się można po radę lub wyjaśnienie.
Rozkwit skautingu na zachodzie Europy stanowi wymowne świadectwo, dojakiego stopnia utrwaliło się tam w najszerszych warstwach społecznych przekonanie, że przyszłość i wielkość narodów leży tylko w błogosławionej pracy nad młodzieżą, dla młodzieży i — razem z młodzieżą. Lecz jeśli umiłowanie młodzieży stanowi jej podstawę, to nieodzownym warunkiem każdego systemu i każdej organizacyi musi być przykład osobisty jednostek, które podjęły się tej pracy, poczętej w miłości Boga, bliźnich i ojczyzny. I pod tym względem niech nam będzie wolno użyć porównania, zaczerpniętego84)z dziedziny taktyki wojskowej, z treści współczesnych ustaw, określających działanie kawaleryi w polu. Na czem polega właściwy duch tych ustaw? Na podniesionej do wysokości dogmatu zasadzie: naprzód za wodzem. Pozostawiając wodzowi konnicy obszerną inicyatywę w ewolucyach i ruchach, ustawy te nakazują przedewszystkiem iść za nim, mieć oczy i wo1ę, zwróconą na wodza, zawsze i wszędzie znajdować się przy nim, a widocznym symbolem tej zasady jest umieszczenie sztandaru na prostej linji za dowódzcą pułku, stojącego w szyku bojowym i gotującego się do szarży na nieprzyjaciela. Umiłowanie młodzieży i przykład osobisty — to dwa złote klucze, otwierające nam wrota do krainy cudu, które leży w duszy i sercach dorastającego pokolenia, a w dążeniu do ziszczenia się cudu niech każdy z nas pamięta, że w stosunkach naszych z młodzieżą hasłem naszem powinna być nietylko komenda: „naprzód!,“ lecz i okrzyk bojowy: „za mną!”85)86)87)88)
TEGOŻ AUTORA: | |
Szkolnictwo średnie w Anglji 1908 | kop. 60 |
Szkoły pod bronią 1911 | kop. 30 |
Teorya odpowiedzialności organów władzy administracyjnej we współczesnem prawie politycznem. (Prace Towarzystwa Naukowego Warszawskiego II Wydział nauk antropologicznych, społecznych, historyi i filozofji No 5) 1911 | kop. 75 |
- ↑ Por. B. Bouffałł Szkolnictwo uzupełniające, na Zachodzie (Bibljoteka Warszawska. Styczeń 1912 r.).
- ↑ Zob. B . Bouffałł Szkoły pod bronią 1911 i Brygady Chłopców w Anglji (Bibljoteka Warszawska Czerwiec 1912).
- ↑ „Riding at the gallop one must also think at the gallop, for in danger the mind that cannot keep up-to-date with the events of the moment, surely becomes overwhelmed” Jeffrey Silant. Scouts in War and Peace w Royal Magazine. Czerwiec 1910 str. 101.
- ↑ Por. Sir Robert Baden-Powell. Scouting for boys 1908 str. 3. „I believe that under the attractive of „scouting“ a large number of boys can be led in a practical way to teach themselves „character“. Thompson Seton. The Birch Bark Roll 1904 str. 8 „The plan aims to give the young people „something to do, something to think about, and something to enjoy in the woods’ with a view always to character-building.”
- ↑ Por. Tche Birh-Bark Roll of the Outdoor Life, containing the Standards, Games, Constitution and Laws of the Woodcraft Indians. New York 1904, a także Two little Savages 1903 i The Wild Animal Play 1900.
- ↑ Por. Thompson Seton The Birch-Bark Roll str. 6, „The boy from ten to fifteen, like the savage, is purely physical in his ideals. I do not know that I ever met a boy that would not rather be John L. Sullivan than Darwin or Tolstoi.“
- ↑ Dość powiedzieć, że w ostatniem wydaniu niejednokrotnie cytowanego przez nas podręcznika Thompsona Setona (The Birch Bark Roll) oddzielne działy poszczególnych sportów, skautingu i przyrodoznawstwa zostały opracowane przez umyślnie w tym celu uproszonych specjalistów, którzy też określili przeciętną, wymaganą sprawność dla każdego wypadku. Spotykamy wśród nich fachowców tego pokroju co np. J. E. Sullivan dla atletyki, Baden Powell dla skautingu, Henry van Dyke dla rybołówstwa lub A. Radcliffe Dugmore dla fotografowania dzikich zwierząt.
- ↑ Sadler. Continuation Schools in England and else where 1910 str. 82.
- ↑ Por. B. Bouffałł Brygady Chłopców w Anglji w Bibljotece Warszawskiej Czerwiec 1912.
- ↑ Por. B. Bouffałł Szkoły pod bronią 1911.
- ↑ Por. C. L . B. Scouting Manual 1910 str. 30.
- ↑ Skauci w Szkocyi noszą zamiast majtek narodowy strój t. j . gładką z przodu, a z tyłu fałdowaną spódnicę (kilt) koloru i wzoru (tartan) klanu do którego należą. Na przedzie zawieszona torba (sporrans) z głową lisa, kuny lub wiewiórki z dwoma pękami włosa końskiego.
- ↑ Koszt powyższego wyekwipowania jednego skauta wynosi podług cenników urzędowych Głównej Kwatery (Boy Scouts Headquarters Equipment Department 116 Victoria street S. W.) lub jej oficyalnych dostawców (Messrs Saga Edgware Road E. C. Messrs Eunhill 369—561 Euston Road S. W i W. Pope and Son 20 Burystr. Mary Axe E. C.) od 15 do 25 szylingów (7 rb. 50 k. do 12 rb. 50 k.) w zależności od gatunku, przyczem od większych obstalunków liczone jest 2½—5% ustępstwa. Tym sposobem wyekwipowanie patrolu, złożonego z 10 chłopców, licząc w tem drugą zmianę ubrania i bielizny, wynosi od 110 do 150 rubli, do czego, jeżeli dbać będziemy o ich rzeczywistą wygodę, dodać należy jeszcze wydatek 15—20 rb. na nabycie namiotu typu kloszowego (bell tent), mogącego po mieścić wygodnie 12 chłopców w wieku do lat 18.
- ↑ Należy zaznaczyć, że wielu poważnych myśliwych, polujących na grubego zwierza w pustyni i puszczy, znajduje, że fotografowanie lwów, tygrysów, bawołów, słoni i t. p . na wolności, w dżungli jest nierównie zabawniejszem i wymaga większej sprawności myśliwskiej niż strzelanie do nich. Dość będzie wymienić Schilling'a. With flashlight and rifle in Africa 1908 i Th. Roosevelt'a. African Game Trails 1910.
- ↑ Por. wyżej cytowany podręcznik skautingu gen. Baden Powella tudzież tegoż autora Scouting Games London C. Artur Pearson ltd. 1910.
- ↑ Por. „Ce que cloit savoir et faire un eclaireur français. Programme et Conseils A. M. — W.,” a także podręczniki wojskowe „L’école de l’éclaireur et le Manuel de reconnaissances militaires” i majora Mourelle’a. La clef des champs (szczególniej ważny co do wskazówek praktycznych).
- ↑ Ubranie francuzkich éclaireur'ów, aczkolwiek wzorowane na ubraniu angielskich skautów, różni się przedewszystkiem boerskim typem kapelusza (w przeciwstawieniu do twardego ronda kapelusza typu amerykańskiego) tudzież odmiennym rysunkiem znaczka: skauci francuzcy, zarówno jak i niemieccy (z wyjątkiem bawarskich) noszą wysokie spiralne kamasze płócienne tudzież spodnie, zachodzące na kolana: kolor kurtek we Francyi jest ciemno-brązowy, w Niemczech zaś zielony. Skauci bawarscy przyjęli kostyum narodowy, podobnież jak i skauci tyrolscy. Ubiór skautów galicyjskich jest mniej więcej wzorowany na ubraniu skautów niemieckich.
- ↑ Por. Das Pfadfinderbuch herausgegeben von Dr. A . Lion München 1911.
- ↑ Lieut. Gen. Baden-Powell. Scouting for Boys str. 270—271.